Przepisy bez wątpienia są potrzebne. To one stanowią rodzaj życiowego drogowskazu. Niestety czasami, zamiast ułatwiać życie i wskazywać poprawne wartości, przechodzą w przesadę. Tak właśnie stało się z ostatnią aktualizacją reguł dotyczących rynków cyfrowych.
Od 2 maja 2023 r. w państwach członkowskich UE są bezpośrednio stosowane tzw. przepisy DMA w połączeniu z przepisami DSA. DMA oznacza Digital Market Act, a DSA Digital Services Act. Poprzez nowe regulacje unijni włodarze chcieli uregulować kwestię usług cyfrowych, w tym mediów społecznościowych, internetowych platform handlowych i innych platform internetowych. Sprawa wydaje się ważna. Rykoszetem dostało się jednak funkcji często wykorzystywanej przez kierowców.
Do tej pory mechanizm działał w prosty sposób. Wpisywaliście w wyszukiwarce Google np. frazę "urząd miasta Warszawa". Wtedy w bocznym boksie po prawej stronie pokazywało wam adres jednostki, numer kontaktowy, godziny otwarcia oraz niewielkie zdjęcie. Pojawiał się też wycinek mapy Google. Aktywny wycinek mapy. Wystarczyło na niego nacisnąć, a przeglądarka przenosiła was do aplikacji, która umiejscawiała poszukiwany obiekt na cyfrowej mapie Google. To była niezwykle przydatna funkcja. Pozwalała na uzyskanie orientacji przestrzennej.
Po nowelizacji przepisów kafelek z mapą nie zniknął. Przestał jednak działać. Można naciskać na niego w nieskończoność, ale to i tak niewiele da. Kierowca nie zostanie przeniesiony do Google Maps. Powód? Google jako wyszukiwarka i operator nawigacyjny nie może preferować swoich usług. Nie może przesyłać kierowców automatycznie z jednej do drugiej. Teoretycznie mógłby zatem przenieść kierowcę do mapy np. Yanosika, ale swojej już nie.
Sposób zastosowania nowych przepisów jest, delikatnie mówiąc, absurdalny. Być może chodzi o to, aby dać szansę mniejszym operatorom internetowym i tym samym rozbić monopol Google. Tyle że droga ta prowadzi przez utrudnianie życia kierowcom. Teraz, aby zlokalizować dany obiekt na mapie, muszą najpierw wybrać opcję "trasa". Tylko ona jest dostępna i tylko w niej po odpowiednim powiększeniu mapy można dostrzec poszukiwany punkt i umiejscowić go w przestrzeni. Alternatywnie mogą też przekleić adres obiektu do mapy. W skrócie i tak sprawdzą adres wskazywany przez wyszukiwarkę Google w mapie Google. Zrobią to jednak okrężną drogą.