Krok po kroku Amerykanie zmieniają Google Maps w platformę, jakiej nie ma nikt inny. Programiści sukcesywnie dodają nowe funkcje do dobrze znanej mapy. W branży nawigacyjnej określa się to dodawaniem nowych warstw. Dla klientów to zaś ciekawe i niekiedy bardzo atrakcyjne opcje do wyświetlenia w smartfonie, tablecie, komputerze czy na ekranie samochodu.
Co nowego w Google Maps? Podczas tegorocznej sierpniowej konferencji Google Next w San Francisco zapowiedziano rozwój projektów związanych z ochroną środowiska. Skorzystają na tym planujący inwestycje w fotowoltaikę (firma przyspieszy rozwój starego projektu oceny potencjału wykorzystania energii słonecznej dla wybranej lokalizacji) i alergicy (mapy występowania różnych alergenów). Trzeci projekt przyda się wielu użytkownikom. Google Maps inwestuje bowiem w rozwój mapy jakości powietrza (niestety zasięg usługi jest jeszcze mizerny, a w Polsce wciąż brakuje danych co może szybko się zmienić). Szczególnie te ostatnie będą miały wpływ na kierowców czy rowerzystów i pieszych.
Informacje o jakości powietrza przydadzą się do wyznaczania bardziej ekologicznych tras. Skorzystają z nich nie tylko kierowcy, ale także rowerzyści czy piesi. Google nie ograniczy się tylko do omijania najbardziej zanieczyszczonych stref, ale także na podstawie rozbudowanej analizy podpowie, kiedy najlepiej wyruszyć, by ograniczyć wpływ na środowisko albo jak najdłużej cieszyć się świeżym powietrzem wolnym od różnych pyłów czy alergenów. Docelowo zasugeruje także odpowiedni środek transportu. Innymi słowy, dowiesz się, czy danego dnia lepiej odstawić rower i pojechać do pracy komunikacją publiczną, czy samochodem. Google zasugeruje także kiedy włączyć oczyszczacz powietrza w domu albo zabrać ze sobą inhalator.
Skąd Google weźmie informacje o jakości powietrza? Amerykanie nie kryją, że korzystają z wielu różnych źródeł zewnętrznych (m.in. stacje pogodowe, dane meteorologiczne, satelity). Sięgnięto także po dane o ruchu drogowym z Google Maps oraz informacje od użytkowników (w aplikacji można wskazać rodzaj napędu w swoim samochodzie), by szacować potencjalny poziom emisji. Innymi słowy, każdy użytkownik map Google (co oznacza nie tylko telefony z Android) przyda się jako źródło danych.
Amerykanie nie kryją także ambicji, by swoje prognozy jakości powietrza udostępniać ochronie zdrowia (zdalne monitorowanie pacjentów i ostrzeżenia dla chorych), władzom miast (planowanie tras komunikacji miejskiej z uwzględnieniem taboru zeroemisyjnego) oraz komunikować się z inteligentnymi domami (na podstawie prognoz automatyka domknie lub uchyli okna). W przypadku nowoczesnych samochodów oznacza to zaś rekomendacje uruchomienia takich funkcji jak jonizacja powietrza w kabinie. Otwartą kwestią pozostaje, czy zmienisz trasę w trakcie podróży, byle ominąć najbardziej zanieczyszczone trasy (Google jeszcze nie zdradził konkretów na temat terminu wdrożenia usług w poszczególnych krajach). Jednego możemy być pewni. Podróże z Google Maps będą coraz ciekawsze.