Trudno powiedzieć ile prawdy jest w najnowszych informacjach krążących w internecie. Samochód marki Apple zawsze podgrzewa zainteresowanie medium, które o nim donosi, ale technologiczny dziennik i portal DigiTimes jest powszechnie uznawany za wiarygodne źródło informacji. Nie po raz pierwszy pisze o projekcie, który rodzi się pod hasłem "Apple Car".
W rzeczywistości może nazywać się zupełnie inaczej i wyglądać nie tak, jak sobie wyobrażamy. Ale coś niewątpliwie jest na rzeczy. Podobno przedstawiciele amerykańskiej firmy niedawno udali się do Azji rozmawiać z ludźmi z koncernu Toyota. Japońska firma jest aktualnie największym producentem samochodów osobowych na świecie i na pewno poważnym partnerem do współpracy.
DigiTimes informuje, że Apple prowadzi rozmowy nie tylko z Toyotą, ale również z koreańskimi dostawcami podzespołów. Te plotki potwierdza portal MacRumours, który zawiadamia, że osoby z amerykańskiej firmy spotkały się z przedstawicielami SK Innovation oraz LG. To ma sens. Samochód marki Apple, jeśli powstanie, z pewnością będzie elektryczny, a oba wymienione koncerny specjalizują się w produkcji akumulatorów trakcyjnych do samochodów.
Podobno Apple zasięga języka w kwestii współpracy na całym świecie. Jeśli wierzyć plotkom, rozmawiał już z Hyundaiem, Nissanem, Magną oraz wymienionymi firmami. Jednak kooperacja z Toyotą miałaby szczególnie duży sens. Obie firmy są gigantyczne, mają dużo gotówki i równie wielkie ambicje. Obie też cieszą się zaufaniem klientów i zasłużoną renomą.
Powodów jest więcej, jeśli puścimy wodze fantazji jeszcze luźniej. Toyota mogłaby skorzystać z ogromnego doświadczenia kooperanta w projektowaniu znakomitych interfejsów obsługi. Oba koncerny mogą wspólnie opracować model samochodu, który pierwszy na świecie będzie miał system operacyjny Apple na pokładzie. Dlaczego Apple miałby się dzielić z Toyotą tak łakomym kąskiem?
W zamian może otrzymać patent na produkcję akumulatorów ze stałym elektrolitem. Nie jest tajemnicą, że Toyota pracuje od lat nad takim rozwiązaniem. Niedawno nawet zaprezentowała jeżdżący prototyp z ogniwami o takiej konstrukcji. Pierwszy samochód na świecie z systemem operacyjny jak w iPhonie i nowatorskimi akumulatorami, na które liczy cały świat. To byłoby coś, a jeśli Apple zamierza wejść na rynek samochodów, z pewnością chce to zrobić z dużym hukiem.
Dla japońskiego koncernu motoryzacyjnego, który w 2020 sprzedała 9,5 miliona samochodów, a w roku poprzednim, nienaznaczonym pandemią, jeszcze o 11 procent więcej (10,7 mln sztuk), wyprodukowanie kilkudziesięciu lub nawet kilkuset tysięcy dodatkowych aut ze znaczkiem nadgryzionego jabłka nie będzie dużym problemem. Jeśli chodzi o moce produkcyjne, Toyota byłaby znakomitym partnerem.
Inną kwestią jest platforma, na której miałby zostać zaprojektowany. Apple Car z pewnością musi mieć elektryczny napęd. Nie ma innej możliwości, a Toyota w tej chwili nie ma takiego masowo produkowanego auta w ofercie. Japoński koncern zapowiada serię elektryków, która trafi na rynek w najbliższych latach. Do 2015 r. powinno być to globalnie aż 15 modeli. Pierwszy z nich ponoć poznamy już w 2022 r. To kompaktowy SUV znany pod koncepcyjną nazwą Toyota bZ4X.
To pasuje do informacji zdobytych przez DigiTimes, zgodnie z którymi Apple Car mógłby znaleźć się w sprzedaży w 2024 r. Jeśli wziąć pod uwagę cykl opracowania nowego samochodu, to już za moment. Dlatego konstrukcja, na której będzie zbudowany samochód z Cupertino musi być już niemal gotowa. Bardzo możliwe, że samochód elektryczny Apple powstanie na modularnej platformie przeznaczonej dla elektrycznych aut, którą szlifuje teraz w tajemnicy Toyota.
Plotkom na temat Apple Car nie będzie końca, nawet jeśli zainteresowane firmy będą im zaprzeczać raz w tygodniu. Steve Jobs wylansował wyjątkową markę, która budzi wyjątkowe emocje konsumentów. Plotkom na temat samochodu z jabłuszkiem na masce nie będzie końca aż do momentu, gdy taki naprawdę powstanie.