Główny Urząd Statystyczny cały czas podsumowuje 2024 r. Tym razem postanowił przyjrzeć się sektorowi motoryzacyjnemu, a konkretnie produkcji samochodów w Polsce. W zeszłym roku krajowe montownie opuściło w sumie 216,2 tys. nowych pojazdów. Wynik jest wysoki? To raczej tylko pozory...
Produkcja na poziomie 216 tys. pojazdów oznacza trzy rzeczy. Pierwsza jest taka, że wyprodukowaliśmy więcej niż połowę mniej samochodów, niż kupiliśmy. W 2024 r. w naszym kraju zarejestrowanych zostało bowiem 551,6 tys. nowych aut osobowych.
Druga jest taka, że podobny poziom produkcji pojazdów osiągnęliśmy w połowie tzw. dekady Gierka, a konkretnie w 1976 r. O ile na rynku mieszkaniowym taka informacja brzmiałaby optymistycznie, o tyle w motoryzacji dane są tragiczne. Bo oznaczają, że w Polsce od 49 lat nie wyprodukowaliśmy tak małej ilości samochodów. Oznacza, że ostatni raz tak słaby wynik odnotowaliśmy w momencie, w którym działania gospodarcze Edwarda Gierka zaczęły osuwać się w finansową przepaść. Jak słusznie zauważają nasi koledzy z Wyborczej.
Trzecia jest taka, że wynikowi daleko do rekordu. Ten został odnotowany prawdopodobnie w 2009 r. 16 lat temu polskie fabryki wyprodukowały 990 982 pojazdy. Od tego momentu jednak produkcja systematycznie spada. I wiele wskazuje na to, że w 2024 r. nie osiągnęliśmy apogeum spadków. Wyniki w 2025 r. mogą być jeszcze gorsze, żeby nie powiedzieć tragiczne.
Dane GUS są nieubłagane. Produkcja nowych samochodów w Polsce w styczniu 2025 r. spadła o kolosalne 80 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego. W lutym spadek sięgnął 74 proc. rok do roku. Jeżeli tempo spadków zostanie utrzymane, dość szybko powrócimy do wyników notowanych po raz ostatni na początku lat 70. XX wieku.
Czemu produkcja spada, a wyniki są tak tragiczne? Czynników, które miały na to wpływ, jest kilka. Pierwszym i bezpośrednim jest zakończenie produkcji Fiata 500 w Tychach. Sama Pięćsetka oznaczała roczną produkcję na poziomie ponad 200 tys. pojazdów. Między 2007 a 2022 r. z linii polskiego zakładu zjechało blisko 2,7 mln tych aut. Kolejny problem jest taki, że Stellantis zrezygnował z produkcji osobówek w Gliwicach. W 2016 r. montownię potrafiło opuścić nawet 170 tys. tego typu pojazdów. Dziś Gliwice produkują auta dostawcze.
Nie bez wpływu na sytuację pozostaje także fakt, że Polska w ostatnich latach straciła kilka szans. Toyota i Hyundai wybrały Czechy, Kia i Citroen Słowację, Mercedes Węgry, a Leapmotor zrezygnował z Tychów. Dziś sytuacja dodatkowo się komplikuje za sprawą napiętej sytuacji handlowej ze Stanami. Bo być może auta produkowane w Polsce są marginalnie wywożone za ocean, jednak producenci obecni w naszym kraju mocno mogą odczuć skutki działań Trumpa.