Cła karne na samochody elektryczne sprowadzane z Chin do Europy obowiązują. Czasami jednak działają w pełni, a czasami mniej. Dotychczasowemu liderowi sprzedaży pokrzyżowały szyki. Dla drugiej z marek okazały się jednak faktorem sukcesu.
Unia Europejska nałożyła dodatkowe cła na samochody elektryczne trafiające na nasz rynek z Chin. Oprócz standardowej stawki na poziomie 10 proc. importer musi zapłacić od kilkunastu do kilkudziesięciu proc. dodatkowej opłaty. Jej wysokość zależy od producenta. Tak ukształtowane daniny znalazły swoje odbicie w wynikach sprzedaży w listopadzie 2024 r. – donosi o tym motoryzacyjna Interia. Skutek? Te są dwa:
Warto w tym punkcie zdawać sobie sprawę z jednego. Powyższe wyniki, a konkretnie spory spadek MG, może być zjawiskiem poniekąd sztucznym. Bo przed wprowadzeniem ceł dealerzy zaczęli rejestrować auta na siebie. To mogło stworzyć w październiku górkę, która potem zamieniła się w 50-proc. dół.
Tak ukształtowane dane to w dużej mierze wynik działania prostego mechanizmu. BYD chętnie współpracował z Komisją Europejską w zakresie ustalania wysokości ceł. W efekcie w ramach dopłaty karnej musi wnieść dodatkowe 17 proc. Cło wynosi zatem 27 proc. i jest niewiele wyższe, niż w przypadku aut spalinowych z pojemnością silnika większą, niż 2 litry.
MG współpracować nie chciało. Dlatego dostało aż 35,3 proc. cła karnego. Płaci zatem w sumie 45,3 proc. podatku importowego. To kolosalna stawka, która minimalizuje opłacalność sprzedaży w UE.
Cła karne obowiązujące w Unii Europejskiej nie zatrzymają chińskich producentów przed podjęciem próby wyraźniejszego zaistnienia na rynku Unii Europejskiej. I decyduje o tym kilka powodów. Po pierwsze cła europejskie i tak są niskie. W USA stawka sięga bowiem 100 proc. Po drugie Europa jest ważnym polem walki z innymi gigantami elektryfikacji. Dotyczy to chociażby BYD walczącego o pozycję lidera rynku aut zeroemisyjnych z Teslą. A BYD już dziś potrafi sprzedać nawet 170 tys. elektryków miesięcznie.
Po trzecie Chińczycy i tak mają pomysł na minimalizowanie opłat. BYD buduje właśnie fabrykę na Węgrzech. Inne marki chińskie sondują lokalizację w pozostałych krajach UE. Firmy chcą produkować auta w Europie i mają długofalowe plany. To oznacza, że obecność chińskich pojazdów na Starym Kontynencie będzie raczej stała.