Na możliwość wypożyczenia samochodów chińskich marek czekałem ze sporą niecierpliwością, bo na ich temat krąży mnóstwo stereotypów. Chciałem osobiście przekonać się, czy są krzywdzące. Dlatego w czasie tygodniowych jazd tym SUV-em starałem się zapomnieć o kraju pochodzenia MG HS. Teraz już wiem, że producenci aut, których znam od lat, mogą powoli zwijać swój biznes, zwłaszcza w budżetowym segmencie cenowym. Powód jest bardzo prosty: już nie oferują żadnych modeli, na które stać przeciętnego Polaka.
Kompaktowy SUV MG HS nie jest przełomowym modelem. Pod niektórymi względami robi wrażenie nieco przestarzałego i można by go porównywać z samochodami przodujących marek sprzed dekady. Pod innymi bez problemu dorównuje aktualnie produkowanym autom w swojej klasie, a jeśli chodzi o stosunek ceny do jakości, jest po prostu bezkonkurencyjny. Jego jedynymi rywalami mogą być auta pozostałych niedrogich marek z Państwa Środka i Korei, które dopiero debiutują na naszym rynku.
Średniej wielkości SUV-y to niezwykle popularna kategoria samochodów, bo takie auta są atrakcyjne, uniwersalne, a przy okazji do niedawna były w miarę przystępne cenowo. Europejczycy je pokochali, ale ostatnio osłupieli, kiedy zobaczyli, jak się zmienił rynek po przejściu niedawnych plag. Chodzi mi o dwa wirusy: COVID-19 oraz rosyjski nacjonalizm. Te zmiany wywołały kryzys gospodarczy na całym świecie i niedobór motoryzacyjnych podzespołów na rynku. Z kolei to sprawiło, że podaż nowych aut spadła, a ceny poszybowały w górę. Jednocześnie wartość nabywcza wielu walut zmniejszyła się w wyniku inflacji.
Jest więcej powodów takiego stanu rzeczy (np. elektryfikacja branży, na którą trzeba mieć fundusze), ale te które wymieniłem, były katalizatorem zmian. Efekt jest taki, że wielu ludzi nie tylko w Polsce już nie stać na nowe auta, które jeszcze niedawno były w ich zasięgu. Pewnie bardzo się nie pomylę, jeśli napiszę, że w wymienionej przeze mnie kategorii aut — rodzinnych kompaktowych SUV-ów — standardy wyznacza Toyota RAV4 wraz z najbliższymi rywalami z Japonii, Korei i Europy. Jak dużo do nich brakuje chińskiemu modelowi brytyjskiej marki, czyli MG HS?
Zacznijmy od jego wyglądu. Nadwozie MG HS ma długość 461 cm, szerokość 187,6 cm oraz wysokość nadwozia 168,5 cm. Trudno nazwać tego SUV-a niesamowicie pięknym, zwłaszcza w czarnym kolorze i otoczeniu jesiennej aury. Z drugiej strony nie można go krytykować za to, jak się prezentuje na żywo, bo wygląda całkiem zgrabnie i nowocześnie. Kiedy patrzę na opływowe linie MG HS, nie wiedzieć czemu od razu przychodzi mi na myśl Mercedes GLC. Jednocześnie MG nie jest do niego aż tak podobny, żeby to zakrawało na plagiat. Sylwetka tego modelu jest raczej atrakcyjna, chociaż mało oryginalna. Trudno, przecież takie samochody się kupuje z rozsądku, a nie odruchu serca.
Po zajęciu miejsca we wnętrzu dobre wrażenie mija tylko częściowo. Kabina chińskiego SUV-a jest bardzo porządnie wykonana i przejrzyście zaprojektowana. Żaden plastik nie trzeszczy po ściśnięciu, czego nie można powiedzieć o aucie bardzo znanej europejskiej marki, z którego się do niego przesiadłem. W środku MG HS jest naprawdę dużo miejsca, zarówno z tyłu, jak i z przodu. Rozstaw osi ma 272,2 cm, a bagażnik przyzwoitą pojemność 448 l i praktyczną formę. Pozycja za kierownicą tego modelu jest prawidłowa, nawet jeśli siedzi się ciut wysoko, ale przecież właśnie za to lubimy SUV-y.
Tak naprawdę przeszkadzają mi w nim tylko dwie rzeczy. Po pierwsze zapach, który roztaczają we wnętrzu użyte tworzywa, mógłby być bardziej atrakcyjny. W zupełnie nowym aucie jest lekko drażniący, ale podejrzewam, że się osłabi po kilku miesiącach jazdy i pokonanych paru tysiącach kilometrów. Druga wada to kilka drobnych potknięć ergonomicznych. Na przykład fizyczne przełączniki, których w kabinie jest sporo, zostały oznaczone w mylący sposób. Na konsoli środkowej jest szereg przycisków, których opis umieszczono nad nimi, a nie na nich. W dodatku łudząco przypomina panele dotykowe rywali. Z tego powodu przez kilka dni bezskutecznie naciskałem plastik nad nimi, ale potem się przyzwyczaiłem. Tak samo będzie z właścicielami tego samochodu, którzy nauczą się obsługi najdalej po tygodniu jazdy. Poza tym obraz z kamer wokół samochodu jest niewyraźny i zniekształcony, zwłaszcza w przypadku widoku z lotu ptaka (360 stopni), bo jest i taki. Jeśli ktoś zaczyna myśleć, że się czepiam drobiazgów, wad, które da się znaleźć w niemal każdym aucie, rzeczywiście tak jest. Robię tak wyłącznie dlatego, że w kabinie MG HS nie znalazłem większych problemów.
A jak się jeździ chińskim SUV-em? MG HS jest cichy i płynie po ulicach zaskakująco komfortowo. Obiektywnie największą wadą tego modelu jest klasyczny zespół napędowy. Kiedy japońscy i koreańscy producenci oferują hybrydy, chiński jest jeszcze na poprzednim etapie: downsizingu. Pod maską pracuje turbodoładowany benzynowy silnik o poj. 1,5 l i mocy 162 KM połączony z dwusprzęgłowym automatem o siedmiu przełożeniach, który napędza przednie koła. W praktyce takie rozwiązanie sprawdza się dobrze, a cały napęd pracuje kulturalnie. Jest dobrze wyciszony, a przekładnia zmienia biegi płynnie, bez zwłoki i wtedy, gdy powinna. To wszystko sprawia, że MG HS jest stworzony do komfortowej jazdy.
Kiedy staramy się go popędzić, jest w stanie osiągnąć setkę w 9,9 s, a nawet podobno rozpędzić się do prędkości 190 km/h. Jednak w czasie dynamicznej jazdy trudno się oprzeć wrażeniu, że to nie jest jego żywioł i trudno się temu dziwić, bo rodzinny SUV to nie sportowy samochód. W czasie spokojnej jazdy zużycie paliwa nieznacznie przekraczało 7 l/100 km, co muszę uznać za dobry wynik. Przy mniej delikatnym traktowaniu spalanie rośnie i wychodzą na jaw drobne niedostatki zawieszenia, które ma wystarczający skok i odpowiednią twardość, ale nieidealną charakterystykę tłumienia nierówności. Dotyczy to zwłaszcza fazy odbicia, dlatego w czasie szybszej jazdy po dziurach można odczuć, że koła tracą kontakt z nawierzchnią łatwiej niż w przypadku klasowych liderów.W praktyce to największa przywara tego modelu, bo z innymi drobnymi wadami, takimi jak nieco przestarzały napęd, bez problemu mogę się pogodzić, jeśli pracuje tak dobrze jak w MG HS. Poza tym jakoś trzeba było uzyskać atrakcyjną cenę.
Chiński producent na pewno nie oszczędzał na wyposażeniu, które jest bogate pod każdym względem. W najdroższej testowanej przeze mnie specyfikacji Exclusive znalazły się fotele z integralnymi zagłówkami, panoramiczny dach, tapicerka z ekologicznej skóry, wspomniana kamera 360 stopni, elektrycznie sterowana klapa bagażnika i aluminiowe felgi o średnicy 18 cali. O takich rzeczach jak nowoczesne multimedia z Android Auto (aczkolwiek są tylko złącza USB-A), automatyczna dwustrefowa klimatyzacja, obsługa bez kluczyka, reflektory LED czy komplet systemów bezpieczeństwa z adaptacyjnym tempomatem włącznie, nawet nie piszę, bo to oczywiste. Te elementy są już w wyposażeniu seryjnym tańszych wersji MG HS, a wyposażenie dbające o aktywne bezpieczeństwo jest w większości obowiązkowe w krajach Unii Europejskiej. Dlatego wszystkie nowe auta je mają.
Ile kosztuje taki SUV debiutujący na polskim rynku? Za kompletnie wyposażonego SUV-a MG HS Exclusive z automatyczną skrzynią biegów, która wymaga 6 200 zł dopłaty, chiński producent życzy sobie 123 300 zł, jednak za najuboższą odmianę Standard trzeba zapłacić niewiele ponad 100 tys. zł: 103 800 zł. Będzie mieć ręczną przekładnię i jednostrefową automatyczną klimę, ale jej wyposażenie również jest przyzwoite. W dodatku mimo chińskiego pochodzenia ma znajomo brzmiącą brytyjską nazwę oraz 7-letnią gwarancję z limitem przebiegu 150 tys. km. Pierwsze może mieć znaczenie tylko dla niektórych klientów szukających śladów prestiżu, z drugiego ucieszy się niemal każdy. Za najuboższe wersje konkurencyjnych aut znanych marek trzeba zapłacić co najmniej 140-160 tys. zł, przynajmniej w tym kwartale, bo za kilka miesięcy mogą znowu podrożeć.
Owszem w większości przypadków są lepsze, szybsze i pod wieloma względami nowocześniejsze od SUV-a MG, ale co z tego, skoro klientów i tak na nie nie stać, a leasing oznacza dla nich zbyt duże obciążenie finansowe? W przypadku takich aut jak MG HS mogą tego uniknąć i dalej cieszyć się nowym, porządnym samochodem. Owszem model HS ma parę wad, ale musiałem ich szukać naprawdę dokładnie. Dlatego tak naprawdę trudno tutaj mówić o konkurencji, bo ze względu na wzrost cen takie auta już nie są rywalami dla testowanego przeze mnie auta. Mogą być lepsze, ale chiński produkt deklasuje je znakomitym współczynnikiem wartości do ceny. W niektórych krajach Europy klienci już to dostrzegli i takie samochody cieszą się rosnącym powodzeniem. Wydaje mi się, że u nas może być podobnie.
Od lat powtarzam, że Polacy będą chętnie kupować takie auta, jeśli tylko Chińczycy zechcą je u nas sprzedawać. Zdaje się, że przyszedł na to czas, a ten moment przyspieszył kryzys i związany z nim wzrost cen nowych samochodów. Nawet w krajach stosunkowo bogatej Europy jest coraz więcej osób, których nie stać na nowy środek transportu. Do niedawna byli skazani na porządne dbanie o auto, które już mają albo ofertę kapryśnego rynku samochodów używanych. Dzięki chińskim firmom znów mogą kupić sobie nowy fabrycznie model, nawet jeśli nie pachnie tak ładnie, jak samochody marek, które dobrze znamy.
Za taką cenę łatwo mu to wybaczyć, tym bardziej że nie ma żadnych poważnych wad. Jest nowoczesnym, ale wciąż w miarę klasycznie opracowanym autem, a podobno właśnie za takimi tęsknią Polacy. Dlatego nie lekceważmy samochodów z Państwa Środka, zwłaszcza jeśli używamy chińskich komputerów, telefonów i wielu innych rzeczy. Rozumiem, że motoryzacja należy w Polsce do sfery sacrum, ale tak naprawdę to kolejny przedmiot użytkowy, tyle że wyjątkowo drogi. Z tego powodu coraz częściej rozum klientów wygrywa z sercem i wkrótce może się okazać, że wielu z nas jeździ autami chińskich producentów.