Kierowcy z całej sytuacji korzystają, bo od ponad tygodnia ceny na stacjach państwowego giganta zamurowano poniżej psychologicznej bariery 6 zł. Tanie paliwo to także jeden z bodźców do zahamowania wzrostu cen, a co za tym idzie inflacji, i to pomimo dość nieoczekiwanej obniżki stóp procentowych. Wszystko byłoby dobrze, gdyby cena paliwa miała uzasadnienie w sytuacji na światowych rynkach.
Niestety, wszystkie ślady na niebie i ziemi, wskazują, że niska cena paliw jest podyktowana względami politycznymi, a państwowy koncern ponosi w tym momencie spore straty.
- Przed spadkami cen szacowaliśmy, że wynik EBITDA LIFO z segmentu rafinerii Orlenu w III kw. wyniesie 6–7 mld zł. Teraz szacujemy, że wyniesie on 2–3 mld zł - mówi "DGP" Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
Ekspert twierdzi, że spółka co prawda nie potwierdziła do tej pory, czy aktualne zapotrzebowanie na ropę nie jest pokrywane z rezerw obowiązkowych. Jeśli tak by było, trudno wycenić dziś faktyczną cenę orlenowskiego paliwa, bo nie wiemy, w jakim okresie zostały zakupione wspomniane zapasy.
Z prostych wyliczeń ekspertów cytowanych przez "DGP" wynika, że analitycy wyceniają straty na ok. 4 mld złotych. Jednak, czy to nie jest koszt warty poniesienia? Niestety, po pierwsze spadek cen wygląda na sytuację sztucznie wywołaną interwencją polityczną. To oznacza, że po powrocie cen do poziomu wynikającego ze światowych cen baryłki ropy, inflacja i ceny ponownie mogą rosnąć. Czy wskoczą na poziomy wyższe niż gdyby tej interwencji by nie było? Trudno teraz przewidywać, bo na te wskaźniki ma też wiele innych pozapaliwowych czynników.
Nagły powrót do rynkowej ceny paliwa z dniem rozstrzygnięcia wyborów to najgorszy możliwy scenariusz. Niektórzy analitycy twierdzą, że aktualnie powinna ona być o ponad 1-1,5 zł wyższa niż ta widniejąca na pylonach Orlenu. To pozwala wnioskować, że ceny paliw niebawem zaczną rosnąć, ale raczej krokowo niż szokowo, a drobne podwyżki zaczną się już w październiku – twierdzi przywołana przez "DGP" Urszula Cieślak, ekspertka BM Reflex.
Do jakich wartości zatem dojdziemy w listopadzie? Według Cieślak mogą one wrócić do poziomu z początku września, ale nie muszą, bo sporo będzie zależeć od tego, co w najbliższych 2-3 tygodniach wydarzy się na rynku ropy naftowej i rynku walutowym.
Orlen zapytany przez "DGP" o własne prognozy wyniku finansowego segmentu sprzedaży detalicznej odpowiedział, że takie informacje podawane są do wiadomości publicznej w kwartalnych sprawozdaniach finansowych. To oznacza, że na oficjalne dane spółki należy poczekać do końca października.
Dziś można jedynie szacować, i to dość nieprecyzyjnie, ile powinien kosztować litr paliwa na stacjach, na podstawie cen w innych krajach UE. Według przytoczonych przez "DGP" danych, aktualnie tylko Malta i Bułgaria mają zbliżone ceny paliwa do Polski. Odpowiednio za litr benzyny trzeba tam zapłacić ok. 6,15 zł i 6,65 zł, a za litr oleju napędowego 5,55 zł i 6,66 zł. Na drugim biegunie znajdują się kraje z północy Europy. W Holandii litr benzyny kosztuje dziś w przeliczeniu 9,77 zł, a oleju napędowego 8,95 zł. Z kolei na duńskich stacjach zapłacimy 9,58 zł za litr Pb 95 oraz 9,36 zł za litr ON.
Wyjaśnienie: EBITDA to zysk firmy po uwzględnieniu odsetek, podatków, amortyzacji i utraty wartości aktywów. LIFO natomiast oznacza, że polski koncern podaje wyniki według najpóźniejszej dostawy.
Źródło: "DGP"