Statystyka jest nieubłagana. Polska zdecydowanie nie jest liderem w elektromobilnej rewolucji w Europie. Ilość rejestracji pojazdów nie poraża. Powiem więcej, nie wypadamy najlepiej także w wyścigu na ilość punktów ładowania.
W głos najnowszego raportu Powerdot, w Polsce znaleźć można 7563 punkty ładowania samochodów elektrycznych. Taka liczba sprawia, że nie mamy absolutnie żadnych szans z wielką trójką Starego Kontynentu. Holandia ma przeszło 144 tys. ładowarek, Niemcy przeszło 120 tys. ładowarek, a Francja przeszło 119 tys. ładowarek. Na europejskiej mapie nie mamy także szans z Belgią, Danią, Finlandią, Hiszpanią, Portugalią, Włochami czy Szwecją.
Sytuacja opisana w powyższym materiale wydaje się poważna. Mała ilość ładowarek stanowi przeszkodę na drodze do rozwoju elektromobilności w Polsce? I tak, i nie. Tak, bo w tej kwestii nasz kraj ma jeszcze wiele do zrobienia. Nie, bo okazuje się, że średnia odległość między najbliższymi punktami ładowania w Polsce wynosi zaledwie 3,3 km, a dokładnie 3263 metry. To oznacza 5-minutowy czas przejazdu. Jeżeli na mapie zostawimy wyłącznie punkty o mocy co najmniej 50 kW, dystans wzrośnie do znowu symbolicznych 6,1 km.
Na tym dobre informacje dla obecnych i potencjalnych właścicieli elektryków się nie kończą. Bo warto np. wiedzieć o tym, że:
"Użytkownicy aut elektrycznych żyją w przekonaniu, że stacje są oddalone od siebie średnio o dziesiątki kilometrów. Rzeczywisty wynik jest dużo lepszy od wyobrażeń. Nawet ekspertom Powerdot wydały się one zaskakująco małe. Infrastruktura cały czas się rozrasta, co oznacza, że dostępność stacji z dnia na dzień staje się coraz większa" – powiedział Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny Powerdot w Polsce.
Oczywiście nie jest tak, że sytuacja z siecią punktów ładowania w Polsce jest idealna. Nie można zapominać bowiem o dwóch kwestia. Pierwsza dotyczy tego, że sieć nie jest równomiernie rozłożona po całym kraju. Największe zagęszczenie ładowarek można znaleźć w miastach. Białymi polami często są natomiast MOP-y na autostradach. Dodatkowo najwięcej punktów znaleźć można w województwach śląskim, mazowieckim, wielkopolskim i małopolskim. Województwa podlaskie, lubelskie, warmińsko-mazurskie i podkarpackie mają z kolei najmniej rozwiniętą infrastrukturę ładowania.
Druga z przeszkód nadal jest ilościowa. Odległości między punktami ładowania brzmią mocno optymistycznie. Konieczne jest jednak także ilościowe rozbudowanie sieci. Bo być może ilość ładowarek jest wystarczająca, ale dziś, gdy licznik elektromobilności wskazuje na 63 540 auta typu BEV. W miarę rozrostu parku elektryków potrzebna będzie większa ilość punktów ładowania. Bo może się okazać, że na popularnych trasach przy e-stacjach zaczną się tworzyć korki.