Na pierwszy rzut oka oblewanie wodą kabla, przez który płynie prąd o wysokim napięciu wydaje się igraniem ze śmiercią. Przecież przez gruby przewód płynie prąd o nominalnym napięciu nawet 480 woltów, a szczytowa moc ładowania to aż 250 kW. W połączeniu z wodą to brzmi przerażająco. Tak naprawdę jest stosunkowo bezpieczne, aczkolwiek producent nie zaleca takich praktyk. Wszystkie wtyczki do ładowania elektryków są hermetyczne, chociażby dlatego, że w każdej chwili może spaść deszcz. Polewanie wodą to jednak coś trochę innego i na pewno ryzyko jest większe. Co do jednego nie można mieć wątpliwości: to działa, zwłaszcza w przypadku stacji ładowania V2, czyli Superchargerów starszego typu.
Jak wiadomo, swój komercyjny sukces Tesla zawdzięcza nie tylko dobrze zaprojektowanym samochodom (zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę wydajność napędu), ale również sprawnie działającą i łatwo dostępną infrastrukturą do ich ładowania. Elon Musk od początku dbał o dużą liczbę sprawnie działających stacji ładowania Supercharger. Na niektórych amerykańskich, ale i europejskich parkingach stoją ich całe "lasy".
Superchargery atrakcyjnie wyglądają, są regularnie unowocześniane i generalnie działają dobrze, ale nawet one nie są idealne. Użytkownicy samochodów amerykańskiej marki już dawno zauważyli, że zwłaszcza w przypadku słupków do ładowania drugiej generacji moc ładowania szybko jest ograniczana przez oprogramowanie sterujące procesem, jeśli korzystają z nich w czasie upałów. Czujniki wskazują wzrost temperatury, a komputer zmniejsza moc ładowania. Rozwiązaniem tego problemu jest obłożenie wtyczki ręcznikiem zmoczonym wodą.
Właściciele elektrycznych samochodów Tesli przekonali się empirycznie i udowodnili to w mediach społecznościowych, że przy pomocy mokrej ścierki można uzyskać dużą różnicę. Tak jest nawet w przypadku nowych stacji V3 i V4, które mają uchwyty i przewody chłodzone cieczą. W pewnych sytuacjach po takiej operacji moc ładowania rośnie o ponad 30 proc. Chłodzenie wodą z butelki to następny etap ewolucji użytkowników Tesli. Póki co nikt nie udostępnił wykresu, który udowodni, że dzięki temu wydajność procesu ładowania rośnie jeszcze bardziej.
Wśród komentujących taką metodę przyspieszenia ładowania zdania są podzielone, nawet jeśli chodzi o właścicieli Tesli. Jedni są nią zachwyceni, drudzy uważają, że prędzej czy później skończy się źle i zalecają to robić w gumowych rękawiczkach. Na razie Elon Musk nie wypowiedział się na ten temat, a jak wiadomo, dla większości użytkowników Tesli szef firmy jest wyrocznią w każdej sprawie. Jedno jest pewne: jeśli polewanie bieżącą wodą uchwytu ładowarki Supercharger jest nieskuteczne lub niebezpieczne, najszybciej dowiemy się tego z mediów społecznościowych takich jak X (Twitter), czy Facebook.