Czy zdążymy do 2035 roku? Spytaliśmy eksperta od elektromobilności

Komisja Europejska wyznaczyła ostateczną granicę sprzedaży nowych samochodów z silniami spalinowymi na 2035 rok. Sporo osób ma wątpliwości, czy w Polsce to będzie wykonalne. My również, dlatego postanowiliśmy spytać u źródła.

Grigoriy Grigoriev jest dyrektorem generalny firmy Power Dot w Polsce, która chce w naszym kraju wybudować aż 1250 szybkich ładowarek do samochodów elektrycznych. To najbardziej ambitny plan rozwoju infrastruktury dla elektryków w naszym kraju, o jakim słyszeliśmy. W dodatku ma być realizowany niezależnie od zachęt i programów rządowych. W czasie jego realizacji Power Dot już napotkał problemy. Szef polskiego oddziału opowiada, jakie to przeszkody oraz jak je pokonać.

Więcej tekstów o elektromobilności znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Łukasz Kifer, Moto.pl: Co zrobić, żeby elektromobilność nie zatrzymała się nad Wisłą?

Grigoriy Grigoriev, Power Dot: Przejście na pełną elektromobilność w sprzedaży nowych samochodów do roku 2035 jest realne pod warunkiem stworzenia spójnej polityki dochodzenia do tego celu. Chodzi przede wszystkim o usuwanie barier, które dziś utrudniają budowę infrastruktury. Wąskim gardłem jest w tej chwili bardzo długi czas oczekiwania (do 18 miesięcy), na budowę przyłączy energetycznych przez tzw. operatorów systemów dystrybucji. Tymczasem w ok. 70 proc. przypadków tworzenia stacji ładowania przy punktach użyteczności publicznej konieczne jest zwiększenie zapasu mocy. Nie ma też spójnego podejścia w samorządach.

Jak pokonać takie problemy?

Tego typu przeszkody można usunąć specustawą. Dobrym wzorcem są przepisy ustawy o elektromobilności, która wprowadziła m.in. obowiązek wyposażenia 20 proc. miejsc parkingowych w budynkach niemieszkalnych w ładowarki oraz obowiązek elektryfikacji 50 proc. floty wykorzystywanej przez administrację publiczną do przewozu osób.

Czy rządowe dotacje są w tej chwili najważniejsze?

Kapitał nie jest w tej chwili żadnym problem. Przykład Power Dot pokazuje, że przy dobrym biznesplanie bez problemu można uzyskać nawet 150 mln euro na budowę infrastruktury w kilku krajach. Potrzebne są jednak zachęty dla inwestorów, czyli de facto usuwanie barier, z którymi musimy się dzisiaj zmagać na różnych szczeblach.

Czy 2035 rok nie jest zbyt optymistyczną datą?

Nie widzę też przeszkód po stronie branży motoryzacyjnej. Dziś lobby koncernów motoryzacyjnych walczy o możliwe wydłużenie okresu całkowitego przejścia na elektromobilność, ale w mojej ocenie 12 lat wystarczy, aby to kryterium spełnić. Okres amortyzacji nowego modelu auta, liczony od momentu wprowadzenia go na rynek do czasu osiągnięcia założonych zysków, wynosi ok. 8 lat.

Czyli niektórzy producenci samochodów przesadzają?

Jest wystarczająco dużo czasu, aby wszystkie modele z tradycyjnym napędem, których zaprojektowanie i wytworzenie pochłonęło określone koszty, zostały uplasowane na rynku europejskim i zamortyzowane. Jeśli chodzi natomiast o auta elektryczne, to branża ma za sobą już przynajmniej 5 lat doświadczeń w pracy nad pojazdami zeroemisyjnymi i kolejnych 12 przed sobą.

Potrzebne jest wprawdzie wypracowanie nowych kompetencji, przykładowo w zakresie tworzenia baterii, czy zapewnienie sobie dostawców i podwykonawców nowych elementów, ale uważam, że jest to realne do zrobienia, bo nie jest to praca od zera.

Grigoriy Grigoriev, szef Power Dot w PolsceGrigoriy Grigoriev, szef Power Dot w Polsce fot. Power Dot

Więcej o:
Copyright © Agora SA