W sprawie budowy gigantycznej fabryki w Brandenburgii swoje trzy grosze wtrącili już ekolodzy, terroryści, okoliczni mieszkańcy oraz władza wykonawcza tego kraju związkowego Republiki Federalnej Niemiec. Pracownicy na budowie musieli już poradzić sobie z tajemniczymi rurami ściekowymi, podpaleniem, rzadkim lokalnym gatunkiem węża, któremu może zaszkodzić wycięcie lasu, a przede wszystkim zmianą planów budowlanych.
Modyfikacja pierwotnego projektu wynikła z podjęcia decyzji, że ostatecznie na terenie gigafabryki powstanie również największa w Niemczech fabryka akumulatorów trakcyjnych o wydajności 50 GWh rocznie. Elon Musk długo próbował trzymać w szachu niemiecki rząd tym ostatecznym argumentem, ale w końcu uległ. W rękawie ma jeszcze tylko jednego asa: centrum projektowo-badawcze Tesli, które ma powstać w Berlinie.
Atmosfera wokół przyszłych zakładów Tesli wydaje się nerwowa, ale zaprzecza temu Minister Gospodarki, Pracy i Energii Brandenburgii, Jorg Steinbach. Mieliśmy okazję porozmawiać z nim na ten temat przy okazji konferencji zorganizowanej przez niemiecki portal CLEW (Clean Energy Wire) zajmujący się tematem transformacji energetycznej, również w przemyśle samochodowym.
Zdaniem Jorga Steinbacha przede wszystkim burza medialna na ten temat jest przesadzona i wyolbrzymia problem. - Jeśli chodzi o nastawienie lokalnej społeczności, około 80 proc. mieszkańców jest przychylna inwestycji Tesli, a prasa nieco wyolbrzymia protesty najwyżej 20 proc. społeczności - powiedział Steinbach Moto.pl.
- Jestem wielkim fanem fabryki Tesli, to najważniejsza inwestycja w tej części Niemiec. Ale nawet dla Elona Muska nie zmienimy przepisów i zasad, które stanowią podstawę niemieckiej demokracji. Jedną z nich są konsultacje społeczne, a uwzględnienie głosów mieszkańców w tej sprawie jest naszym obowiązkiem. Bez nich nie podejmiemy żadnej decyzji - dodał minister odpowiedzialny ze strony rządu za kontakty z Teslą.
Jorg Steinbach dodał, że jego zdaniem realny jest termin uruchomienia pilotażowej produkcji samochodów w Grunheide jeszcze przed końcem 2021 roku. - To byłby doskonały świąteczny prezent dla wszystkich zaangażowanych stron - powiedział minister. Jeśli nie w 2021 roku, nowe samochody powinny zacząć zjeżdżać z taśmy produkcyjnej Giga Berlin na samym początku 2022 roku.
Taką datę potwierdzają komunikaty wysyłane do mediów przez dyrekcję Tesli. Początkowo Modele Y będą miały akumulatory pochodzące z importu, ponieważ firma nie wyrobi się z otwarciem lokalnej fabryki ogniw zasilających na czas. Nie będą to też innowacyjne baterie 4680, tylko standardowe, mniejsze 2170, ale one również są przez Teslę nieustannie modernizowane.
Największym problemem Tesli w Grunheide jest brak ostatecznego pozwolenia na budowę. Amerykańska firma kontynuuje ją warunkowo. Dopóki nie otrzyma pozwolenia, otwarcie zakładów produkcyjnych nie wchodzi w rachubę. Tymczasem konstrukcja rośnie w oczach i zdaniem ministra Brandenburgii wygląda imponująco. Urzędnik spotkał się z Elonem Muskiem 18 czerwca 2021 r. na terenie budowy i był pod dużym wrażeniem postępów.
Zgodnie z jego relacją obie strony zakończyły spotkanie w dobrych humorach. Mimo to łatwo odnieść wrażenie, że Steinbach trzyma przed sobą marchewkę, którą macha do Muska, ale w drugiej ręce schowanej za plecami wciąż dzierży kij. Kiedy produkcja Tesli w Giga Berlin ruszy pełną parą, ma osiągnąć poziom 500 tys. samochodów rocznie, a w zakładach pracę może znaleźć nawet 12 tys. osób. Większość z nich będzie Niemcami. Koszt amerykańskiej inwestycji jest oceniany na 5,8 miliarda euro.