Teoretycznie taka informacja powinna cieszyć. Przez kolejny rok podatek akcyzowy, którym są obłożone samochody, będzie obniżony o połowę w przypadku aut hybrydowych z możliwością ładowania zewnętrznym źródłem prądu. Tak naprawdę decyzja rodzi kolejne pytania i przypomina jak zagmatwana jest polityka rządu dotycząca elektromobilności.
Akcyza na nowe samochody ma wysokość 3,1 proc. wartości samochodu jeśli pojemność silnika spalinowego nie przekracza 2000 cm3, w przypadku kiedy jest większa, rośnie do 18,6 proc wartości. Ustawa o elektromobilności obniżyła tę stawkę o połowę w przypadku samochodów z napędem hybrydowym.
Niezrozumiałe jest dlaczego w przypadku samochodów z bezobsługowym napędem hybrydowym stawka została obniżona bezterminowo. Takie przepisy dotyczą wszystkich aut tej kategorii, od prawdziwych hybryd po mikrohybrydy, w których silnik elektryczny służy zazwyczaj tylko do zasilania odbiorników energii elektrycznej w samochodzie i nie napędza samochodu.
W przeciwieństwie do bezobsługowych hybryd dla modeli z napędem hybrydowym typu plug-in akcyza została obniżona czasowo, tylko do końca 2020 roku. Teraz rząd ją łaskawie przedłużył o kolejny rok. Tymczasem to samochody hybrydowe kategorii plug-in są bliższe autom elektrycznym, bo jedne i drugie potrafią przejechać dłuższy dystans wyłącznie przy pomocy silnika elektrycznego.
W przypadku hybryd plug-in to maksymalnie kilkadziesiąt kilometrów, a gdy chodzi o auta elektryczne - kilkaset kilometrów. Jednak sposób użytkowania jest podobny. Hybrydy bezobsługowe czasem osiągają łączny czas pracy powyżej 50 proc. całkowitego czasu jazdy, ale co chwilę wspomagają się silnikiem spalinowym.
Dlaczego hybrydy plug-in potraktowano inaczej niż bezobsługowe - nie wiadomo. Ale to nie tak dużego znaczenia, bo obniżka tak naprawdę jest symboliczna. Większość samochodów hybrydowych z możliwością ładowania ma silniki spalinowe o pojemności poniżej 2 litrów, co znaczy, że akcyza spada zaledwie o 1,55 proc. Przy cenie samochodu zwykle przekraczającej 100 tys. zł różnica jest niezauważalna.
Dopiero teraz na polskim rynku pojawiają się pierwsze auta hybrydowe kategorii plug-in z większymi silnikami spalinowymi i wówczas różnica w cenie może być widoczna. Niemal w każdym przypadku chodzi o nowoczesne i drogie SUV-y. Niedawno w Polsce zadebiutował hybrydowy Ford Explorer Plug-in Hybrid z silnikiem spalinowym o poj. 3 litrów i mocy 457 KM.
Wkrótce dołączy do niego Toyota RAV4 w wersji hybrydowej plug-in, która ma silnik o poj. 2,5 litra i moc 306 KM. Na rynku są też dostępne limuzyny i SUV-y marek premium z takim napędem i dużymi silnikami. Takie samochody są szybkie, komfortowe i mogą być bardzo oszczędne, jeśli codziennie ładujemy ich akumulatory. Są też kosztowne, dlatego obniżenie ceny wynoszącej kilkaset tysięcy o połowę akcyzy (9,3 procent) ma realne znaczenie.
Dlatego trudno traktować te zapisy w ustawie o elektromobilności jako realne narzędzie zachęcające użytkowników do przesiadki na auta z napędem hybrydowym, chyba że tych najbogatszych. A jeszcze trudniej znaleźć w nich jakiś sens.