Jakość wykonania nigdy nie była najmocniejszą stroną Tesli, a najnowszy Model Y przoduje w liczbie usterek. Oprócz typowego niedbałego wykończenia i montażu zdarza się, że siedzisko tylnej kanapy w ogóle nie jest zamocowane, pojawiają się też swobodnie wiszące klamry pasów i przeciekające dachy. Ostatnio jeden zupełnie odpadł od nowego samochodu, który, chcąc nie chcąc, stał się kabrioletem.
Autor tweeta i postu w portalu Reddit, z którego dowiedział się o tym świat, znalazł się pod lupą wyznawców Tesli. Oskarżają go o rozmaite przewinienia: mistyfikację, retusz zdjęć, czarny PR, sabotaż przemysłowy, a nawet próbę manipulacji kursem akcji amerykańskiego startupu.
Przede wszystkim jednak podważają prawdziwość jego doniesienia. Swoje podejrzenia opierają przede wszystkim na fakcie, że jego konto na Twitterze zostało założone tuż przed opublikowaniem wiadomości, a umieszczone zdjęcie jest podejrzanie niskiej jakości.
Portal InsideEVs przeprowadził dziennikarskie śledztwo, które rozwiało wątpliwości. Okazało się, że autor jest po prostu młodym człowiekiem, a Tesla Model Y formalnie należy do jego rodziców i miała być ich nowym rodzinnym autem.
Osoba występująca pod pseudonimem Chien ujawniła portalowi swoje prawdziwe dane osobowe i potwierdziła prawdziwość zamieszczonych informacji. Chien przyznał, że mogą wyglądać mało wiarygodnie, bo nie ma wielkiego doświadczenia w publikacji materiałów w internecie.
Podobno pechowa rodzina zastanawiała się jeszcze nad hybrydowym Lexusem, ale wybrała Teslę ze względu na nowoczesne wyposażenie. Na razie ich wadliwy Model Y wrócił do salonu sprzedaży, ale rodzina jeszcze nie podjęła ostatecznej decyzji, jaki będzie ich następny samochód.
Początkowo rodzice byli zachwyceni samochodem, jego płynnym przyspieszeniem, ekranem dotykowym, autopilotem i wyposażeniem rozrywkowym. Wciąż nie wykluczamy zakupu Tesli, nie sądzę, żebyśmy dostali wadliwy egzemplarz dwa razy z rzędu. Większość samochodów tej marki jest wysokiej jakości. Ale jeśli rodzice stwierdzą, że stracili zaufanie, pewnie kupią Lexusa
- powiedział portalowi InsideEVs Chien.
Nawet takie wyjaśnienia nie rozwiały wątpliwości części komentujących. Niektórzy wciąż uważają, że to jedno wielkie oszustwo. Co odpowiada im Chien? Jeśli fani marki szukają ostatecznych dowodów, niech przejadą się kalifornijską autostradą z Dublina do Hayward. Szklany dach Tesli pewnie wciąż gdzieś tam leży.