Alpina powstała w 1965 roku w Bawarii i początkowo wyspecjalizowała się w produkcji maszyn do pisania. Potem chciała zdobyć rynek tkanin, ale nic z tego nie wyszło i zbankrutowała. Jej założyciel - Burkard Bovensiepen - wzbogacił się kilka lat później na giełdzie, zaczął współpracować z BMW i w fabryce, gdzie wcześniej powstawały maszyny do pisania, otworzył warsztat tuningujący modele bawarskiej marki.
Można powiedzieć, że Alpina to nadworny tuner BMW. Dlaczego? Po pierwsze, obie firmy ściśle ze sobą współpracują. Na przykład model B7 powstaje na tej samej linii produkcyjnej co standardowa seria 7. Gwarantuje to wysoką jakość samochodów i jest swego rodzaju akceptacją BMW dla tego, co robi Alpina.
Po drugie, od 1983 roku Niemieckie Ministerstwo Transportu oficjalnie uznaje Alpinę jako osobną, niezależną markę. Dlaczego to ważne? Na przykład kupując podkręconą przez innego tunera serię 3, wciąż masz zwykłe BMW, tyle tylko że nieco inne. Kupując Alpinę, masz Alpinę i masz na to papier (dowód rejestracyjny).
Po trzecie, Alpina ma swój styl. Owszem, nie każdemu mogą przypaść do gustu złote lub srebrne pasy biegnące wzdłuż nadwozia (jedna z cech charakterystycznych) czy wielkie koła, ale trzeba przyznać, że jak na stuningowane BMW Alpiny prezentują się dyskretnie, elegancko i nawet nieco wyrafinowanie.
Po czwarte, Alpina na swój sposób uzupełnia ofertę BMW. Wspomniany wcześniej model B7 przez wielu traktowany jest jako nieoficjalny, choć zaakceptowany przez BMW model M7, który z jakiś względów nigdy nie wyjechał na drogi. Jeśli więc BMW z takim szacunkiem traktuje samochód niewielkiej firmy, to chyba jasne, że nie mamy do czynienia z płotką, ale wręcz z rekinem rynku tuningowego. Co więc rekin ma do zaoferowania?
Model D3 Biturbo (od 37,7 tys. euro) to seria 3 w wersji sedan, coupé lub kombi. Pod maską klekocze 2-litrowy turbodiesel o mocy 214 KM i momencie obrotowym o wartości 450 Nm. Osiągi? 6,9 s do setki i maksymalnie 244 km/h przy średnim apetycie na paliwo rzędu 5,4 l/100 km (wersja kombi jest ciut wolniejsza i ciut bardziej paliwożerna). Ten model, podobnie zresztą jak wszystkie inne, najlepiej wygląda w charakterystycznym, alpine'owskim błękicie. No i ma w nazwie Biturbo, a to słowo zawsze działa na automaniaków niczym afrodyzjak. Biturbo, biturbo...
B3 S Biturbo (od 61,2 tys. euro) to też seria 3, ale tym razem z silnikiem benzynowym. Jakim? Trzylitrowym, sześciocylindrowym o mocy 400 KM. Setka to kwestia 4,7 s, a prędkość maksymalna to 300 km/h. Dotyczy to tylko wersji sedan i coupé, ponieważ kombi i cabrio są cięższe, przez co nieco powolniejsze. Nie licząc M3, B3 S to najmocniejsza seria 3 na rynku, ot co.
B5 Biturbo (od 95,4 tys. euro) to z kolei najszybszy model Alpiny. Ma silnik 4,4 V8 o mocy 507 KM (obecnie najmocniejsza wersja serii 5), który rozpędza tę limuzynę do setki w 4,7 s i maksymalnie do 307 km/h (kombi - 4,8 s i 303 km/h). Ten model ma też coś ekstra ? Einzelzylinderabschaltung. Co to takiego? To system, który na ułamek sekundy przerywa wtrysk paliwa do cylindra, redukując nieco moment obrotowy, co sprzyja 8-biegowemu automatowi w czasie zmiany biegów. Efekt? Szybsza zmiana przełożeń i obniżona temperatura spalin, a co za tym idzie - niższe spalanie.
Flagowy model B7 Biturbo (od 125 tys. euro) też ma coś ekstra ? opcjonalny napęd na cztery koła. Wcześniej Alpina nie stosowała takiego rozwiązania. Model B7 dostępny jest w wersji standardowej lub przedłużonej, a każda ma silnik V8 4,4 l o mocy 507 KM (4,7 s do setki, maksymalnie 302 km/h). Gdyby M7 kiedyś powstało, wyglądałoby właśnie tak.
I na koniec jeszcze kilka ciekawostek. Pierwsza Alpina wyjechała na drogi w 1975 roku - był to model E21 o mocy 122 KM. Od tego czasu żaden model tej firmy nie był tak słaby. W 1981 roku Alpina natomiast zaprezentowała najprawdopodobniej najoszczędniejszy samochód BMW w historii. Model 318i Alpine przygotowany na ekologiczny maraton firmy Shell spalił średnio 2,672 l/100 km, m.in. za sprawą superaerodynamicznego przodu.
Poza tym to Alpina jako pierwsza włożyła sześciocylindrowy silnik pod maskę serii 3 (model B6 2,8 z 1978 roku), a 15 lat później pozwoliła kierowcom poczuć się jak mistrz F1, dając im możliwość zmiany biegów przyciskami na kierownicy. Dwa lata później firma przedstawiła rewolucyjny katalizator z elektronicznym ogrzewaniem, pozwalającym obniżyć emisję szkodliwych substancji o 80% w stosunku do obowiązujących wówczas norm.
W 1999 roku zadebiutował model D10 BiTurbo z silnikiem wysokoprężnym (po raz pierwszy w historii tej firmy) o mocy 245 KM. Niewiele? Z jednej strony tak, ale z drugiej strony wtedy taki zaprzęg wystarczył, by zdobyć tytuł najmocniejszego silnika wysokoprężnego zamontowanego w aucie osobowym. I jeszcze o nazwach - kiedyś cyfra przy literze B odpowiadała liczbie cylindrów (stąd seria 7 E32 nazwana B12, gdy miała silnik 5,0 V12 o mocy 350 KM), ale nie musiała (model B9 bazujący na serii 6 E24 miał silnik R6). Teraz cyfry odpowiadają nazewnictwu stosowanemu przez BMW.
Filip Otto