Ferrari 288 GTO to szczególny członek rodu z Maranello. Włosi zamierzali wystartować nim w grupie B i stanąć w szranki z Porsche 959. Stąd zresztą nazwa GTO (Gran Turismo Omologato, czyli "homologowane GT"). Nim jednak udało się skończyć rajdową bestię, grupa B przestała istnieć. Szalony wyścig zbrojeń przerwało pasmo tragicznych wypadków.
288 GTO zabłysło po raz pierwszy podczas salonu samochodowego w Genewie w 1984 roku. Łącznie powstały 272 sztuki drogowej wersji, ostatnia przeznaczona dla mistrza Formuły 1 Niki Laudy. Do 5 klientów trafiła ponadto wyczynowa odmiana GTO Evoluzione (650 KM) z agresynwym pakietem aerodynamicznym.
Karoseria 288 GTO dostępna była w jednym, jedynie słusznym kolorze - Rosso Corsa. Wykonano ją z włókien szklanych, kevlaru, aluminium i stali. Dzięki temu wskazówka wagi auta stanęła na 1160 kg.
Muskularna sylwetka autorstwa Pininfariny skrywała 2-osobową kabinę i 2,8-litrowy motor V8 (stąd liczba 288 w nazwie), uzbrojony w dwie turbosprężarki. Okrągłe 400 koni gwarantowało przyspieszenie do setki w niecałe 5 s i maksymalną prędkość ponad 300 km/h.
Porsche 959 wyprzedzało swoją epokę. Powstało z myślą o zwycięstwach w legendarnej grupie B, ale w celu uzyskania homologacji trafiło i na cywilne drogi. Inżynierowie z Zuffenhausen nafaszerowali je wszystkim, co mogło zaważyć o sportowym zwycięstwie. Mamy tu karoserię z włókna szklanego i aluminium (współczynnik oporu powietrza 0,31), magnezowe felgi z ramiona wypełnionymi powietrzem, zaawansowany napęd na cztery koła, amortyzatory o zmiennej sile tłumienia i 4-kanałowy ABS.
2,9-litrowy, podwójnie turbodoładowany bokser generował 444 KM i katapultował do "setki" ważący 1450 kg wóz w ciągu zaledwie 3,7 s. Wskazówka prędkościomierza zatrzymywała się dopiero na 315 km/h.
Porsche wyprodukowało 337 sztuk 959-ki, w tym 37 prototypów. Salonowa cena 225 tys. dolarów pokrywała zaledwie połowę kosztów produkcji auta. W latach 90. z zapasów magazynowych zbudowano jeszcze 8 egzemplarzy (4 srebrne i 4 czerwone).
W ciągu swojego krókiego życia Porsche 959 triumfowało w Rajdzie Faraonów, Rajdzie Paryż-Dakar i 24-godzinnym wyścigu Le Mans.
Historia napędu quattro (z włoskiego "cztery") sięga 1967 roku, gdy na potrzeby wojska stworzono Volkswagena Iltisa. 10 lat później jego układ napędowy na próbę zastosowano w Audi 80. Znaczna poprawa warunków trakcyjnych przekonała Niemców do zbudowania nowego modelu, zaoptrzonego w napęd quattro. Do 1986 roku wykorzystywał on centralny mechanizm różnicowy z przekładnią stożkową, a później centralny mechanizm różnicowy typu Torsen, który samoczynnie steruje rozkładem momentu na kołach, a także sprzęgło Haldex (m.in. Audi A3 i TT) i centralny dyferencjał z przekładnią planetarną (Audi V8 z automatyczną skrzynią biegów).
Audi zaprezentowało model Quattro podczas salonu genewskiego w 1980 roku. Za główny cel Niemcy postawili sobie zrewolucjonizowanie rajdów samochodowych. Wóz odniósł wiele sukcesów na rajdowych trasach, m.in. w Rajdzie Monte Carlo, Rajdzie Szwecji czy Rajdzie Portugalii. Trudno było mu jednak rywalizować w legendarnej grupie B z mniejszym Peugeotem 205 i Lancią Deltą. Tak narodziła się prawdziwa bestia - skrócona Sport Quattro S1 z ponad 600-konnym silnikiem, połączonym z 6-biegowym automatem.
Z sezonem 1987 zakończyły się rozgrywki w rajdowej grupie B, ale to nie koniec kariery modelu S1. Za jego kierownicą Walter Röhrl zwyciężył w "wyścigu do chmur" - Pikes Peak International Hill Climb. Rozgrywano go na szczycie Pikes Peak w Kolorado na odcinku prawie 20 kilometrów (start na wysokości 2862 m, meta - 4300 m). Sportowe sukcesy przełożyły się na popularyzację napędu na cztery koła w autach cywilnych.
Wersja cywilna Audi Quattro zjeżdżała z taśmy montażowej w latach 1980-1991 - łącznie powstało 11 452 egzemplarzy. Pod maskę trafiały silniki o pojemności 2,1 i 2,2 litra, w tym najmocniejsza, turbodoładowana rzędowa "piątka" 2.2 o mocy 220 KM. Drogowa wersja modelu Sport Quattro ze skróconym o 32 cm rozstawem osi i poszerzonym rozstawem kół (stworzono 224 egzemplarze w celu uzyskania homologacji rajdowej), dysponowała natomiast 2,1-litrowym motorem o mocy 306 koni.
Zaprezentowana w 1982 roku "trójka" bez wątpienia należy do grona motoryzacyjnych ikon lat 80. Doskonałe silniki i właściwości jezdne pomogły jej utrzeć nosa Mercedesowi, który rok później pokazał swoją małą limuzynę - 190 (W201). To BMW trafiło w gusta młodych i dobrze zarabiających. Na koncie ma nawet role w filmach, m.in. "Ptaszek na uwięzi" czy "Gliniarz z Beverly Hills".
Pod maskę cywilnych wersji trafiały benzynowe silniki o mocy od 102 (316i) do 197 KM (333i) oraz diesle, rozwijające 86 lub 115 KM (324d lub 324td). W 1986 roku produkcja modelu pokonała barierę miliona sztuk, a w 1991 roku wersje coupe i sedan (2 i 4 drzwi) ustąpiły miejsca nowej generacji - E36. Kombi i kabriolet produkowane były jeszcze - odpowiednio - do 1993 i 1994 roku. Łącznie z taśm zjechało ponad 2,2 miliona egzemplarzy BMW serii 3 (E30).
Zupełnie osobny rozdział to BMW M3, którego produkcja ruszyła w 1985 roku. Znacznie zmodyfikowana karoseria z cywilną odmianą dzieliła tylko maskę i dach. Do napędu auta posłużyła rzędowa "czwórka" o pojemności 2,3 lub 2,5 litra i mocy 195-238 koni, połączona z 5-biegową skrzynią Getrag. 195-konna wersja osiągała setkę w 7,5 s i rozpędzała się maksymalnie do 235 km/h.
Do połowy 1991 roku z bram fabryki wyjechało około 18 tysięcy M-trójek w wersji coupe i kabriolet, a wśród nich limitowane serie Evolution, Roberto Ravaglia, Jonny Cecotto oraz Sport Evolution. Na włoski i portugalski rynek trafiło 3748 sztuk BMW 320iS, zwanego "włoską emką". Z powodu restrykcji podatkowych zastosowano w nim motor 2-litrowy (192 KM).
Model M3 zapisał się kartach motoryzacyjnej historii także jako jeden z najbardziej utytułowanych na sportowych torach.
Jest w alfabecie znak, który ma dla Nissana szczególne znaczenie. Tradycję japońskich coupe oznaczonych literą Z zapoczątkował u schyłku 1969 r. Datsun 240Z. Pod maską miał 6-cylindrowy, rzędowy silnik o pojemności 2,4 litra i mocy 150 koni, połączony z 4-biegową skrzynią manualną lub 3-biegowym automatem. Dzięki 240-tce Japończycy udowodnili, że są zdolni produkować nie tylko oszczędne i pozbawione polotu samochody, ale również niedrogie coupe.
Kolejne lata to modele 260Z, 280Z, 280ZX i dwie generacje 300ZX. Ostatnia, uważana za najbardziej egzotyczną, zjechała z motoryzacyjnej sceny w 2000 roku. Mimo to Carlos Ghosn - nowy szef Nissana po fuzji z Renault - obiecał wskrzesić kultową Zetkę. Słowa dotrzymał i w 2002 r. pojawił się 350Z. Dziś bramy fabryki Tochigi opuszcza siódmy już potomek serii Z, czyli 370Z.
Pierwsza generacja 300ZX (Z31) pojawiła się na rynku w 1983 roku i przez 6 lat znalazła blisko 330 tys. nabywców. Płyta podłogowa pochodziła jeszcze z 280ZX, ale na użytek nowego modelu zmieniono stylizację karoserii, dostępne silniki i nastawy zawieszenia, w wersji Turbo uzbrojonego w regulację twardości tłumienia.
Wraz z 300ZX na emeryturę odeszły rzędowe "szóstki". Pod maskę trafiał wolnossący silnik V6 o mocy 165 koni lub wersja wspomagana turbosprężarką, generująca moc od 203 do 228 koni.
300ZX (Z31) to obok 280ZX najpopularniejsza "Zetka" - w rekordowym 1985 roku wyprodukowano ponad 70 tys. egzemplarzy modelu.
F40 to bez wątpienia jeden z najbardziej pożądanych supersamochodów wszech czasów. Stworzone przez Enzo Ferrari dla uczczenia 40-tych urodzin marki, wywodzi się od modelu 288 GTO. Dzięki zastosowaniu materiałów stosowanych w Formule 1 - włókna węglowego i aluminium - jego masa wynosiła zaledwie 1089 kg.
Tylne koła napędzała 2,9-litrowa, podwójnie turbodoładowana V-ósemka o mocy 478 KM i maksymalnym momencie obrotowym 577 Nm. Efekt? Przyspieszenie do setki w zaledwie 3,9 s, do 200 km/h w 11 s i maksymalna prędkość 324 km/h. Ferrari F40 było pierwszym dopuszczonym do ruchu samochodem, zdolnym mknąć ponad 200 mil/h (320 km/h).
W październiku 1975 roku John DeLorean założył w Detroit firmę DeLorean Motor Company. To postać nierozerwalnie związana z amerykańską motoryzacją. Wcześniej pełnił on funkcję dyrektora w Pontiacu, gdzie brał udział w pracach nad Firebirdem. Mógł zostać nawet prezesem koncernu General Motors, ale odrzucił ofertę i zdecydował się rozwijać własny, wymarzony projekt sportowego samochodu. W pracach nad autem DeLoreanowi pomagał Bill Collins, inżynier koncernu GM. Prowadzono nawet rozmowy w sprawie współpracy z Porsche, ale niepowodzenie zmusiło firmę do zwrócenia się do Lotusa.
Względy finansowe zadecydowały o lokalizacji fabryki DeLoreana w Europie. 21 stycznia 1981 roku bramy fabryki w Dumnurry w Irlandii Północnej opuścił pierwszy egzemplarz DMC-12. Nowocześnie stylizowany wóz otrzymał nielakierowaną karoserię z nierdzewnej stali i podnoszone do góry drzwi. Do napędu służył 2,8-litrowy silnik V6 o mocy 130 koni (opracowany przez Renault, Peugeota i Volvo), połączony z 5-biegową skrzynią manualną lub 3-biegowym automatem. Niestety, z powodu wysokiej ceny zainteresowanie DeLoreanem szybko topniało, a produkcja trwała zaledwie rok. W tym czasie powstało 8 600 sztuk DMC-12, z których do dziś przetrwało około 6 500.
Największą sławę przyniosła DeLoreanowi "pośmiertna" rola w filmie "Powrót do przyszłości" z 1985 roku. Szacuje się, że po polskich drogach jeździ 5 egzemplarzy tego unikatowego auta.
W ciągu 16 lat produkcji (1974-1990) powstało 2042 egzemplarzy Lamborghini Countach. Karoseria spod kreski Bertone kryła silniki V12 o pojemności od 4 do 5,2 litra. Warto wspomnieć, że w 1999 roku Włosi na indywidualne zamówienie zbudowali jeszcze dwie sztuki limitowanej wersji Countach Bart.
Wersja 5000 QV z 1985 roku dysponowała widlastą "dwunastką" o pojemności 5,2 litra i mocy 448 koni. Wskazówka prędkościomierza na osiągnięcie 100 km/h potrzebowała 5,2 s i zatrzymywała się dopiero na 293 km/h. Countach ważył 1490 kg, a więc więcej niż konkurencyjne samochody sportowego jego ery, co odbijało się na nieco "słabszych" osiągach.
911-ka z pakietem Slantnose (niem. Flachbau) na specjalne życzenie klientów wyjeżdżała z zakładów Porsche od 1981 do 1989 roku. Inspiracją dla przestylizowanego przedniego pasa z unoszonymi reflektorami był wyścigowy model 935. Na deser tylne błotniki poszatkowano sporymi wlotami powietrza. Reszta pochodziła ze "zwykłej" wersji Turbo (930).
Opcja M505 (Flachbau) wymagała w 1987 roku 23 tys. dolarów dopłaty i była jedną z najdroższych na liście wyposażenia Porsche 911.
Niektóre źródła twierdzą, że do klientów trafiło łącznie jedynie 948 egzemplarzy Porsche 911 Slantnose. Każdy z nich był ręcznie przerabiany w fabryce, a większość uzbrajano w pakiet podnoszący moc z 300 do 330 KM. Największym rarytasem są modele z 1989 roku z 5-biegową, ręczną skrzynią (wcześniej montowano przekładnię 4-biegową).
Co w naszym rankingu robi samochód z 1,6-litrowym silnikiem? Nim zechcecie obejrzeć kolejny slajd, dajcie Toyocie szansę. Tylnonapędowa MR-dwójka z umieszczonym centralnie silnikiem nie bez powodu zwana jest "Ferrari dla ubogich". Japońscy inżynierowie marzyli o stworzeniu taniego auta sportowego, a nietypowo zlokalizowany układ napędowy miał służyć idealnemu rozkładowi masy.
I udało się! Zaprezentowana w 1984 roku Toyota MR2 dysponowała niewielkim benzyniakiem o pojemności 1,6 litra (128 KM), ale przez ówczesnych dziennikarzy motoryzacyjnych pod względem frajdy z jazdy była porównywana nawet z Testarossą. Nikt nie spodziewał się, że ważący niewiele ponad tonę wóz ma w sobie tyle energii, a szczególnie, że będzie wozić na masce znaczek zdroworozsądkowo postrzeganej Toyoty.
Trzy lata po premierze pojawiła się MR2 z silnikiem wspomaganym sprężarką. 145 koni w starciu z 1190 kg gwarantowało przyspieszenie do setki w czasie zaledwie 7 s.
***
Już za tydzień kolejna część naszego rankingu, a w niej m.in.: Chevrolet Corvette C4, Ferrari Testarossa, Maserati Shamal, Lotus Esprit, Lancia Delta Integrale i Aston Martin V8 Zagato.
Marcin Sobolewski |
![]() |
![]() |