Pomysł był prosty. Skoro na dworze nie ma śniegu, dzieci można przeciągnąć po błocie i kałużach. Taka zabawa z pewnością im się spodoba. Zamiast konia w takich warunkach lepiej jednak wykorzystać samochód terenowy. Skutek? Dzieciaki były ewidentnie zachwycone. Nieco mniej pewnie ich rodzice. Bo oblepione błotem pociechy trzeba było potem jakoś zawieźć do domu.
Zabawa, zabawą. Tylko czy taki kulig jest legalny w Polsce? Problem tej sytuacji polega na tym, że nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. I w tym punkcie warto wskazać aż cztery okoliczności. Ważne jest to, że:
Moim zdaniem błotny kulig jest naprawdę ciekawy. Dzieciaki musiały być wniebowzięte. Czy takie zachowanie jest odpowiedzialne? Pewnie średnio. Ale czy wszystko, co robimy w życiu, takie właśnie jest? Ja gdybym był zatem policjantem, co najwyżej pouczyłbym kierowcę auta terenowego. Z pewnością nie wystawiłbym mu mandatu.
Organizacja klasycznego kuligu – czy to śnieżnego, czy błotnego – naraża kierowcę na odpowiedzialność mandatową. Sam przejazd taką kolumną sprawia, że kierujący może zostać ukarany za ciągnięcie za pojazdem osoby na sankach lub innym podobnym urządzeniu. Grzywna w takim przypadku wynosi 300 zł. Jest jednak uzupełniana 10 punktami karnymi. Gdyby podczas kuligu któryś z przewożonych pasażerów ucierpiał, kierowca zostałby oskarżony o stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. To oznacza od 1020 do 5000 zł mandatu i 10 punktów karnych. W skrajnym przypadku sprawa może trafić do sądu, a kierowca straci prawo jazdy.