Burmistrz Londynu Borys Johnson słynie z nienawiści niechęci do samochodów. Przynajmniej jeśli mają poruszać się po centrum jego ukochanego miasta. Większość zmotoryzowanych jest "wdzięczna" burmistrzowi, gdy wraz z wjazdem do centrum z ich konta znika 10 funtów.
Zdziwienie wywołała natomiast chęć obciążenia powyższą opłatą samochodu przewożącego Baracka Obamę podczas jego wizyty w Londynie i całej jego obstawy. Pan Johnson twierdzi, że skoro ulice podczas wizyty nie były zamknięte dla ruchu, to opłata powinna zostać uiszczona. Burmistrz przypomniał także, że Papamobile nie był obciążony opłatą, gdyż podczas wizyty Papieża ulice brytyjskiej stolicy zostały zamknięte.
Odpowiedź Ambasady USA jest jednoznaczna. Amerykanie powołują się na Konwencję Wiedeńską z 1960 roku regulującą stosunki dyplomatyczne, która zabrania nakładania tego typu podatków na pojazdy korpusu dyplomatycznego. Podkreślają jednocześnie, że stosują się do miejscowego prawa i zawsze płacą mandaty za złe parkowanie, lub przekroczenie prędkości.
Zabawne jest to, że gdyby cała sytuacja miała miejsce w Polsce, to nie brakowało by komentarzy w stylu "takie absurdy tylko u nas". A jak widać nie tylko...
Na szczęście przejazd Trasą Łazienkowską w Warszawie nie jest płatny:
Marcin Lewandowski
ZOBACZ TAKŻE:
Cadillac CTS-V na obcej ziemi - WIDEO