Na rabaty przy zakupie nowych aut mogli dotąd liczyć jedynie klienci flotowi, czyli firmy zamawiające dla siebie większą liczbę pojazdów. Ostatnio pojawiła się jednak podobna szansa dla indywidualnych odbiorców - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Wszystko za sprawą portali internetowych, grupujących osoby chętne na ten sam artykuł lub usługę. Do tej pory oferowały one głównie drobne zakupy lub usługi. Najpierw dogadywały się z dostawcami produktów co do wielkości upustu. Później oferowały daną rzecz na swojej witrynie.
Warunek jest zawsze taki sam: w określonym czasie ustalona, minimalna ilość osób musi zdecydować się na konkretny zakup lub usługę. Mamy wówczas do czynienia ze swego rodzaju hurtem. Zadowolone są obie strony - kupujący i sprzedający. Dodatkowo oferent zrobił sobie przy okazji małą reklamę. Mogła to być np. restauracja, która jednorazowo sprzedała taniej okolicznościową kolację, ale jednocześnie większa ilość gości skosztowała jej potraw.
Zniżka od ceny detalicznej może wynieść od 4 proc. przy samochodzie za 50 tys. zł, do nawet 20 proc. dla aut wartych 300 tys. zł i więcej. Uczestnicy grupowych zakupów będą więc mogli zaoszczędzić od dwóch do kilkudziesięciu tysięcy zł. Z pomocą platformy GrupoweAutozakupy.pl można uzyskiwać atrakcyjniejsze warunki zakupu wszystkich marek samochodowych dostępnych w Polsce. Platforma powstała, aby kojarzyć w grupy zakupowe klientów indywidualnych zainteresowanych zakupem pojedynczego samochodu, ale także małe i średnie przedsiębiorstwa, zainteresowane zakupem kilku aut.
Proponowany system wymaga od potencjalnego nabywcy samochodu wypełnienia formularza na stronie oraz dozy cierpliwości - zebranie grupy zakupowej i przedstawienie konkretnej oferty obliczone jest na maksymalnie dziewięć tygodni. Klient nie ponosi żadnych opłat z tytułu współpracy z platformą. W przypadku zaakceptowania przedstawionej oferty, podpisanie umowy kupna-sprzedaży na wybrany samochód oraz płatności odbywają się bezpośrednio pomiędzy klientem a dealerem, bez udziału platformy.
Pomysłodawca liczy na spore zainteresowanie tą ofertą i ma nadzieję na wzrost liczby chętnych, gotowych w ten sposób nabywać nowe samochody. Kłopot w tym, aby na jego stronie rejestrowali się jedynie faktycznie chętni do kupna konkretnego auta, a nie "marzyciele", którzy potem nie dokonają transakcji - kończy "Dziennik Gazeta Prawna".
Już nie Aveo, ale Sonic - nowy miejski Chevrolet