W "serialu" nie zabrakło dramatyzmu. Koenigsegg w ostatniej chwili wycofał się z podpisania umowy kupna, niedługo później GM zdołał zmrozić krew w żyłach miłośnikom szwedzkiej marki wiadomością o chęci jej likwidacji w razie nie znalezienia nowego kupca. Na tę wieść odbyły się nawet manifestacje protestacyjne, ale o wiele mniejsze, niż przewidywano. Czyżby zabrakło ducha? A może po prostu było za zimno?
W kolejnych odcinkach pojawił się nowy partner skory do współpracy. Dobrze urodzony Holender wydawał się odpowiedni, ale pozostawały wątpliwości co do jego możliwości finansowych. Na szczęście jak w każdym amerykańskim serialu nie zabrakło happy endu i GM właśnie ogłosił światu dobrą nowinę: Saab , szwedzka marka o korzeniach lotniczych, mająca rzesze fanów na całym globie, została ostatecznie sprzedana firmie Spyker.
Na finalizacji umowy moglibyśmy zakończyć, ale przecież 4,3 tys. pracowników firmy z Trollhattan nie może spać spokojnie. Koncernowi GM , który przejął kontrolę nad Saabem w 1990 roku (50% akcji), doprowadzenie do rentowności zajęło aż 10 lat. Niestety zaniedbane szwedzkie dziecko koncernu nawet przynosząc zyski pozostało odległą z punktu widzenia Detroit firmą o niskim priorytecie pod względem inwestycji. Pod rządami Spykera ma się to zmienić. To Saab ma grać pierwsze skrzypce.
Ambitne plany Spykera zakładają osiągnięcie rentowności skandynawskich zakładów w 2012 roku. Bardziej realne szacunki mówią o roku 2014. Przypuszczalnie nie obejdzie się bez dalszej redukcji zatrudnienia. Potrzebne będą także pieniądze na rozwój nowych modeli. Jeden serial się skończył, ale czeka nas kolejny, niemniej dramatyczny, opowiadający o walce. Walce o przetrwanie obu marek.
ZOBACZ TAKŻE:
To nie joke, to Nissan Juke - ZOBACZ TUTAJ