Grupowanie kilku marek w jedną grupę nie jest niczym nowym. Przykładowo Ford kilka lat temu powołał jeden zarząd dla Lincolna i Mercury'ego , aby mogły wyraźnie "odciąć" się od tanich wyrobów z niebieskim owalem na masce.
Fiat także podjął próbę zgrupowania dwóch marek o podobnym charakterze: Ferrari i Maserati . Producent czerwonych "bolidów" z Modeny pomógł stanąć na nogi trójzębowi i Maserati wróciło pod skrzydła Fiata w 2005 roku.
Sergio Marchione, który przejdzie do historii jako jeden z najbardziej "aktywnych" szefów Fiata, postanowił kolejny raz pożąglować markami i stworzył nową grupę łącząc Alfę Romeo , Abartha i Maserati. Uzasadnienie jest dość niejasne i mówi jedynie o "podniesieniu wartości cech sportowych łączących auta tych marek".
To posunięcie ma pozornie same wady. Modeli Alfy Romeo prawie nic nie łączy z gamą Abartha, czy Maserati. Owszem, Mi.To oparto konstrukcyjnie na Punto , ale Abarth Punto nadal ma dużo więcej wspólnego z Fiatem, niż z Alfą. Niszowa Alfa Romeo 8C Competizione także jest słabym łącznikiem z Maserati.
Jeżeli ktoś spodziewa się, że koniem pociągowym nowej grupy będzie Alfa Romeo, to może srodze się zawieść. Marka notuje spore straty już od dziesięciu lat, a nowy szef nowej grupy, Harald J. Wester - dotychczasowy szef Abartha i Maserati - ma temu zaradzić. I tak naprawdę to jest prawdziwy powód powołania do życia nowego tworu w ramach koncernu Fiata.
Według "Automotive News" są dwie opcje dla Alfy Romeo. Zastopowanie nowych inwestycji pozostając przy nieco okrojonej palecie modeli, co z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi do upadku marki, lub oparcie dalszego rozwoju (następcy 159 i 166 ) o rozwiązania Chryslera (płyty podłogowe, silniki), co jednak oznaczałoby także przeniesienie części produkcji za ocean.
Plan rozwoju podupadającej marki poznamy w połowie kwietnia.