Położony jest na północ od Mediolanu w centrum Królewskiego Parku Monza. Powstał jeszcze w 1922 r. Od tego czasu przeszedł oczywiście wiele modernizacji, ale jego specyfika pozostała niezmienna. W całej historii Formuły 1 tylko raz zabrakło go w kalendarzu mistrzostw. Było to w 1980 r., kiedy to Grand Prix Włoch rozegrane zostało na torze Imola.
W obecnym kształcie jedno okrążenie ma długość 5793 m, ale na jego przejechanie potrzeba mniej czasu niż w przypadku wielu, dużo krótszych obiektów. Jak to możliwe? Otóż Monza należy do najszybszych torów Formuły 1. Przez około 70% całego okrążenia kierowcy trzymają gaz wciśnięty "do dechy". W 2003 roku Michael Schumacher uzyskał tu średnią prędkość jednego kółka wynoszącą 257,584 km/h. To najlepszy wynik w całej historii F1. Od tego sezonu kierowcom będzie trudniej dorównać siedmiokrotnemu mistrzowi świata. FIA postanowiła bowiem na szykanach Rettifilo i Roggia zamontować wyższe krawężniki, by zniechęcić do ścinania zakrętów.
Dla miłośników sportów motorowych jest to miejsce niezwykłe, a gorący doping tysięcy tifosi nawet na moment nie pozwala zapomnieć, że uczestniczymy w niecodziennym spektaklu. W tym roku fani Ferrari mają dodatkowy powód do dumy - w barwach ich ukochanego zespołu pojedzie włoski kierowca. Giancarlo Fisichella zastąpi kontuzjowanego Felipe Massę. Jak sobie poradzi? Przekonamy się już w ten weekend.
Bartosz Sińczuk