Lotus Elise ma opinię jednego z najlepiej prowadzących się samochodów świata. Dzięki lekkiej i sztywnej konstrukcji oraz perfekcyjnemu układowi jezdnemu, jest jednym z najtańszych aut o prawdziwie sportowym rodowodzie. Lotusy są znane ze spartańskiego wyposażenia i dbałości raczej o stosunek mocy do masy, niż o kolejne wynalazki odbierające kierowcy przyjemność z bezpośredniego obcowania z maszyną. To głównie dzięki temu zyskał sobie serca wiernych fanów na całym świecie. I także dzięki temu część kierowców nigdy nie zdecyduje się na jego kupno - za mało w nim bajerów. I bardzo dobrze.
Nowa limitowana edycja Club Racer bazuje na modelu Elise S. Nie wprowadzono żadnych zmian technicznych - auto napędza silnik Toyoty o pojemności 1,8 l i mocy 136 KM. Niby niewiele, ale przy masie auta nieprzekraczającej 900 kg wystarcza na osiągnięcie 100 km/h już po 6,1 sekundy. To, co zmieniło się w CR widoczne jest już na pierwszy rzut oka. Lotus będzie sprzedawał tę wersję w czterech kolorach - Elite Yellow (żółty), Carbon Grey (grafitowy), Sky Blue (błękitny) i Old English White (biały) - takich samych, jakimi malowano modele Elite i Elan w latach 60. Kolor karoserii "wchodzi" również do wnętrza samochodu. Oprócz tego, w środku zmieniono także kilka elementów. Metalowe elementy wykonane są z grafitowego aluminium, na siedzeniach wyhaftowano logo CR, które pojawia się także w kilku innych miejscach we wnętrzu jak i na karoserii.
Lotus Club Racer pokazany zostanie 15 września we Frankfurcie i tego samego dnia trafi do sprzedaży w europejskich salonach. Cena w Niemczech wyniesie 33 125 euro.
Jan Kopacz