Japończycy chcą "nagłośnić" hybrydy

Hałas to poważny problem współczesnych metropolii. Samochody hybrydowe przyczyniają się do jego redukcji, ale cisza okazuje się zabójcza

Najpierw były Stany Zjednoczone i sprawa ośmioletniego Owena potrąconego przez hybrydową Toyotę Prius (zobacz tutaj ). Chłopiec jadąc rowerem nagle skręcił w kierunku swojej posesji i w tym momencie został potrącony przez samochód, którego nie było słychać.

Aby udowodnić niebezpieczeństwa związane z hybrydami zrobiono eksperyment. Kilkoro niewidomych (stanowią 0,6% populacji) ustawiono na parkingu, po którym jeździł Prius. Według relacji uczestników testu niektórzy zaczęli się dopytywać, kiedy się zacznie, póki nie uświadomiono ich, że samochód zrobił już 3 kółka dookoła parkingu.

Ciche samochody jeżdżące w trybie elektrycznym stały się zagrożeniem dla dzieci i niewidomych już nie tylko w USA. Podobne zagrożenie dostrzeżono w Japonii, gdzie samochody z napędem hybrydowym są obecnie na czołowych miejscach sprzedaży.

Specjalna japońska komisja złożona z przedstawicieli rządu, producentów samochodów i specjalistów doszła do wniosku, że hybrydy, kiedy napędzane są za pomocą silników elektrycznych , a silnik spalinowy jest wyłączony, powinny emitować "jakiś rodzaj dźwięku". Na razie skończyło się na oświadczeniu, ale prawdopodobnie już niedługo słowa przemienią się w czyn.

Wszystko to oczywiście w trosce o poprawę bezpieczeństwa , ale pytanie brzmi: gdzie leży granica absurdu? Współczesne samochody i tak są dość ciche (cichy=niebezpieczny?). Niezależnie od głośności auta kierowcy zobowiązani są przepisami ruchu drogowego do zachowania ostrożności zwłaszcza na parkingach, czy w okolicy przejść dla pieszych. Wszystkie samochody wyposażone są w klakson, którym można dodatkowo zaznaczyć swoją obecność i ostrzec tym samym innych. Osoby niewidome poruszają się znanymi sobie drogami, przez jezdnię przechodzą tam, gdzie jest sygnalizacja świetlna coraz częściej wspomagana dźwiękiem. Nie wyobrażam sobie, że osoby niewidome mogłyby poza osiedlami i małymi uliczkami próbować przechodzić przez jezdnię w miejscu gdzie nie ma pasów dla pieszych bez niczyjej pomocy.

"Jakiś rodzaj dźwięku" nie uchroni ludzi przed koniecznością myślenia na drodze. Kierowcy zawsze powinni dostosowywać prędkość do warunków, w tym do otoczenia w którym się poruszają. Dzieci jeżdżące rowerami po drodze także zobowiązane są do zachowania ostrożności i przestrzegania przepisów. Nie inaczej jest z osobami niewidomymi. Przestrzeganie przepisów i myślenie to podstawa bezpieczeństwa na drodze.

Zamiast więc wymyślać kolejne urządzenia "odstraszające" może lepiej edukować społeczeństwo o nowych niebezpieczeństwach wynikających z postępu techniki? Zapraszam do dyskusji.

Marcin Lewandowski

Wojna hybryd trwa - ZOBACZ TUTAJ

Insignia ecoFLEX - ekologiczny i zawsze słyszalny - WIDEO

Samochody: Toyota Prius - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.