Większość fanów Formuły 1 z pewnością odetchnęło z ulgą. Zapowiedzi zespołów o stworzeniu nowej serii brzmiały co prawda bardzo interesująco i budziły nadzieje na porządne "przewietrzenie" Formuły 1. Z drugiej jednak strony wszyscy zdawali sobie sprawę, że byłoby to ogromne przedsięwzięcie i nikt nie mógł być pewien końcowego efektu.
Jak podaje portal Autosport - Max Mosley, właściciel praw komercyjnych F1 Bernie Ecclestone oraz przewodniczący FOTA Luca di Montezemolo odbyli w nocy serię spotkań w celu wypracowania ostatecznego kompromisu. Stronom zależało, by dojść do porozumienia przed zaplanowaną na dziś Światową Radą Sportów Motorowych (WMSC).
Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że jednym z warunków wysuwanych przez zespoły była "głowa" Maxa Mosleya. Jeszcze kilka dni temu szef FIA zapewniał, że nie ma wyjścia jak starać się o ponowny wybór na stanowisko po - jak to nazwał - ataku na prawa FIA do Formuły 1. Dziś ogłosił jednak, że nie będzie ubiegał się o reelekcję. W zamian zespoły zobowiązały się, między innymi odwołać plany dotyczące stworzenia nowej serii wyścigowej oraz podpisać Concorde Agreement do 2012 r. włącznie.
Po zakończonych obradach WMSC Max Mosley powiedział:
Nie będzie żadnego rozłamu. Zgodziliśmy w sprawie redukcji kosztów. Będą więc jedne mistrzostwa F1, jednak naszym celem wciąż jest doprowadzenie - w przeciągu dwóch najbliższych lat - do poziomu wydatków z początku lat 90.
Przypieczętowując ostateczne porozumienie FIA ogłosiła dziś oficjalną listę zespołów na przyszły sezon. Oprócz nowych: Campos Meta Team, Manor Grand Prix oraz Team US F1 znalazły się na niej wszystkie startujące obecnie stajnie.
Bartosz Sińczuk