Wygląda na to, że przyciśnięci kryzysem Nowozelandczycy mogą być postawieni przed - dosyć egzotycznie dla nas brzmiącym - wyborem. Czy lepiej zdecydować się na uniwersalnego, całkiem ekonomicznego i lubiącego ciężką pracę pickupa, czy dającą mleko i wełnę przyjazną środowisku maszynę do usuwania chwastów, jaką jest... koza. Trudny wybór prawda? Mitsubishi wyszło na przeciw klientom próbującym uporać się z tym niecodziennym dylematem. Do każdego Tritona (znanego u nas jako L200 ), kupionego do końca sierpnia, producent dorzuca jako bonus to właśnie milusińskie, wielozadaniowe zwierzę domowe.
"Pomyślna przyszłość naszego kraju leży w rękach sektora rolniczego. Rolnicy są także głównymi odbiorcami naszych pojazdów użytkowych - jak Triton." - twierdzi Peter Wilkins, szef ds. sprzedaży i marketingu Mitsubishi w Nowej Zelandii.
Oto, jak przekonuje on klientów do nowej promocji:
"Kozy, podobnie jak nasze Tritony, to wytrzymałe, wielozdaniowe jednostki, które doskonale podołają farmerskim obowiązkom. Pomagają też - na kilka sposobów - podnieść rentowność gospodarstwa . Po pierwsze, doskonale radzą sobie z usuwaniem chwastów i robią to dużo taniej niż w przypadku użycia chemikaliów. Są również źródłem wełny oraz pysznego mleka."
Mitsubishi zastrzega jednocześnie, że nie odpowiada za zachowanie dołączonej kozy. Nie ma też - w razie ewentualnych problemów - możliwości wymiany jej na bardziej sympatyczną wersję.
Firma pomyślała również o klientach, którzy kóz mają pod dostatkiem. Dla nich powstał tzw. "No goat Pack" (Pakiet bez kozy) zawierający, między innymi: gwarancję na pięć lat (lub 100 000 km), pięcioletni assistance czy akcesoria o równowartości 500 dolarów nowozelandzkich.
Bartosz Sińczuk
High Power czyli mocny L200 - ZOBACZ TUTAJ