Oto samochód elektryczny, który nie jest w pełni elektryczny. Ma zapewniać dużo miejsca w środku dla ledwie czterech pasażerów, mimo kompaktowych wymiarów. Pokazano go już dziś, chociaż jego produkcja rozpocznie się w połowie 2010 roku, jako modelu na rok 2011. Aby zaoferować konkurencyjną cenę, GM wystąpił do rządu o dofinansowanie całego projektu.
Czy kierownictwem GM kieruje strach i boją się powtórzenia sytuacji z modelem EV1, który sprzedawano za cenę znacznie niższą od kosztów jego produkcji? Przecież Japończycy już ponad dziesięć lat temu pokazali, że produkcja samochodów hybrydowych, a takim jest Volt, może być rentowna.
Sam samochód nie wypada też zbyt atrakcyjnie. To, co pisaliśmy o Volcie niedawno nie w pełni się potwierdza. Ujawnione dane też do rewelacyjnych nie należą. Ponieważ największym konkurentem Volta ma być Toyota Prius postaram się odnosić do tego właśnie auta.
Przy podobnej długości Chevrolet Volt jest czteromiejscowy, Prius oczywiście pięciomiejscowy. Prius musi pomieścić większy silnik spalinowy niż Volt, ale być może ma mniej akumulatorów. To tłumaczyłoby pojemność bagażnika mniejszą o jedną czwartą (301 dm3 wobec 408 dm3 w Priusie).
Zapowiadana wcześniej prędkość maksymalna też okazała się mrzonką. Zamiast 200 na liczniku zobaczymy co najwyżej 160 km/h i to mając do dyspozycji moc 150 KM. Toyota potrafi się rozpędzić do 170 km/h dysponując maksymalną mocą 110 KM w trybie kombinowanym.
Zmiana wyglądu samochodu Volt w stosunku do prototypu jest tłumaczona koniecznością dopracowania nadwozia pod względem aerodynamiki. Produkcyjna wersja może pochwalić się wartością Cx=0,297, podczas gdy obecny na rynku od 2003 roku Prius osiągnął wartość Cx=0,26. Opór powietrza w Chevrolecie jest wiec na średnim poziomie współczesnych samochodów seryjnych i na pewno nie można mówić o świetnym wyniku.
Głównym atutem Volta ma być wtyczka . Pozwoli to na sprowadzenie samochodu do poziomu "domowego" urządzenia elektrycznego, które tak jak np. maszynkę do golenia możemy naładować i zabrać ze sobą. Mówiąc poważnie, po zaparkowaniu auta w garażu będzie je można podłączyć do sieci i naładować. Zasięg ma wynosić nieco ponad 60 km. W razie konieczności, a w zasadzie w ostateczności włączy się mały silnik spalinowy ładujący na bieżąco akumulatory.
Szansą GM jest zdążyć przed Toyotą z wprowadzeniem samochodu, który można podłączyć do sieci elektrycznej. Toyota też zapowiada takie auto na 2010 rok, więc czeka nas emocjonujący wyścig. Drugim czynnikiem będzie cena. W USA Chevrolet ma szansę na dofinansowanie produkcji, jednak w Europie "Opel Volt" będzie musiał sobie radzić z następcą Priusa na wolnym rynku. Jak się to uda Oplowi przekonamy się w 2012 roku, kiedy będzie miał swoją premierę.
Marcin Lewandowski