Scion to marka Toyoty stworzona z myślą o rynku amerykańskim. W założeniu oferuje "lifestylowe" samochody dla młodych ludzi. Oprócz "normalnego" coupe o nazwie tC w ofercie są dwa małe, prostokątne modele xB i xD. Są to kompaktowe, dwubryłowe minivany dające duże możliwości (fabrycznej) indywidualizacji. Scion Hako Coupe Concept jest kolejnym autem zaprojektowanym w tym pudełkowatym stylu.
Trudno nie zauważyć podobieństwa do Forda Tudor '32 i innych dwudrzwiowych sedanów z tamtego okresu. Ówczesne sedany miały często pionową tylną ścianę. Tak też wygląda bryła Hako tyle, że jest on typowym współczesnym hachbackiem. No, może nie do końca typowym, ale trzydrzwiowym. Górna część nadwozia jest "zawinięta" od przodu a nie, jak to miało miejsce w starych automobilach, od tyłu w kierunku przodu. Co mam na myśli? To, że przedni słupek sprawia wrażenie najgrubszego, a dach jest "oparty" na szybach tylnej i bocznych. To oczywiście jedynie złudzenie, ale to odwrócenie rzuca się w oczy. Wygląda jak czapka założona daszkiem do tyłu, ale to tylko moje skojarzenie. Dach jest częściowo przezroczysty. Projektanci umieścili na nim podłużne pasy o nieregularnych kształtach, które wyglądają jak kod kreskowy. Domyślam, że ma to podkreślić pudełkowatość nadwozia. Można zapewnić projektantów, że nie było to konieczne.
Pionowa przednia szyba, maska silnika zwężająca się ku przodowi, wystające błotniki, prostokątne drzwi i wąskie okna, to wszystko dodatkowo wzmacnia wrażenie, że mamy do czynienia ze współczesną wersją hot-roda i to wyposażonego w nowoczesną technologię. Gdy się przyjrzeć bliżej, widać więcej ciekawych elementów, a spora część z nich zachwyca pomysłowością. Oprócz okrągłych otworów na przednich błotnikach, imitujących tzw "port holes", czyli elementy stylistyczne wzorowane na rurach wydechowych samolotów myśliwskich z okresu drugiej wojny światowej (najdłużej stosowano je w samochodach marki Buick), ciekawie poradzono sobie ze światłem przeciwmgielnym, które nota bene zintegrowano ze światłem cofania. Umieszczono je w dolnej części zderzaka po lewej stronie nadwozia, po prawej sytuując rurę wydechową.
Wnętrze, jak to bywa w prototypach jest zaprojektowane futurystycznie. Plastykowe fotele rodem z najnowszej, podmiejskiej kolejki dowożącej Japończyków do pracy kontrastują z kilkoma zupełnie do siebie nie pasującymi elementami wnętrza. Każdy z nich jest fajny na swój sposób, ale wszystkie razem wyglądają dziwnie. Nie zapominajmy jednak, że "targetem" dla tego auta są młodzi ludzie, pod nich więc zaprojektowano całe wnętrze. Najciekawszym chyba pomysłem było wystylizowanie dźwigni automatycznej skrzyni biegów na joystick komputerowy. Kierownica nie odstaje wiele od stylistyki nadwozia i przybiera prostokątny, choć zaokrąglony kształt. W jej środku znajduje się panel z podstawowymi kontrolkami, które zazwyczaj nie przybierają tak finezyjnych kształtów. W kierownicy znalazł się również "roller" do posługiwania się menu i przycisk do uruchamiania silnika. W ten sposób otrzymujemy odpowiedź, czym jest w rzeczywistości ów termos na samym środku deski rozdzielczej. To także "kółko", a raczej beczka do obsługiwania zestawu multimedialnego znajdującego się przed pasażerem. Swoją wielkością przypominają bardziej bezpieczne zabawki dla dzieci do lat trzech, niż sprzęt elektroniczny i ciężko sobie odpowiedzieć dlaczego?
Samochód wywołuje kontrowersje swoim wyglądem. Został już okrzyknięty najbrzydszym debiutantem tego roku, choć mamy dopiero marzec. To konstruktorzy na pewno brali pod uwagę. Problem polega na tym, że samochód nie spodobał się amerykanom, kochającym przecież wszystko, co zawiera to auto. Kochają pionowe przednie szyby (Hummer H2), hot-rody (przerabiane, czasem ekstremalnie, stare samochody), prostokątne, tudzież sześcienne nadwozia (Scion xD, Honda Element, Toyota FJ Cruiser), japońskie samochody (Toyota Camry - japoński bestseller w USA) i najnowsze technologie. Dlaczego więc Hako spotkał się z zimnym przyjęciem (choć nie określono go słowem cool)? Może wystąpił tu ten sam czynnik, który pogrążył Renault Avantime. Czasem, mimo że wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że sukces jest murowany, debiut okazuje się fiaskiem. Powód znajdzie się później.