Mercedes spłonął w podziemnym garażu. 21 osób zatruło się dymem

Samochody elektryczne lubią ciepło. Ten Mercedes EQE jednak zdecydowanie z nim przesadził. Sedan zapalił się w garażu podziemnym. 21 osób zatruło się dymem. Spłonęło ponad 70 aut.

Mercedes EQE sedan to dość ciekawy model. Ma mocno opływową linię i charakterystyczną gwiazdę na masce. Pojazd oferujący 292 konie mechaniczne, napęd na cztery koła i 623 km zasięgu, jest wyceniany na polskim rynku na co najmniej 324 100 zł.

Zobacz wideo 346 punktów karnych dla motocyklisty za popełnienie 43 wykroczeń

Elektryczny Mercedes stanął w płomieniach. Nie był ładowany

EQE bez wątpienia tani nie jest. Zakup sedana segmentu E może być zatem powodem do radości. Południowokoreański właściciel tego konkretnego egzemplarza pewnie też tak myślał. Do czasu... Nad ranem o godz. 6:15 Mercedes EQE zaparkowany w garażu podziemnym w miejscowości Incheon stanął w płomieniach. Samochód nie był w tym czasie ładowany. Mimo wszystko jego bateria trakcyjna najpierw zaczęła dymić, a później zionęła otwartym ogniem. Przebieg zdarzenia obrazuje film z monitoringu zamieszczony poniżej.

 

8 godzin gaszenia, 21 osób z zatruciem dymem i 70 spalonych aut

Sytuacja była poważna. Po pierwsze garaż znajdował się pod kompleksem składającym się z 14 budynków i w sumie 1581 mieszkań. Po drugie hala była pełna innych pojazdów. Reakcja służb okazała się natychmiastowa. Do akcji skierowanych zostało 80 pojazdów gaśniczych i w sumie 177 strażaków. Gaszenie pojazdu trwało 8 godz. W międzyczasie służby ewakuowały 209 mieszkańców apartamentowca.

To jednak nie koniec bilansu tego pożaru. Bo 21 osób zatruło się dymem. Ucierpiał również jeden ze strażaków, a do tego spalonych zostało 70 pojazdów stojących obok Mercedesa. Całe szczęście nie ma żadnych doniesień mówiących o tym, że naruszona została konstrukcja któregoś z budynków. Jest zatem realna szansa na dalszą eksploatację.

Czemu Mercedes EQE doznał samozapłonu w Korei?

Zły elektryk, powiecie? Sam z siebie stanął w płomieniach i zagroził życiu ludzi. Tu sprawa jednak jeszcze nie jest przesądzona. Bo dokładne przyczyny pożaru nie są znane. Wiadomo, że baterii z pewnością nie przegrzała ładowarka. W kuluarach pojawia się jednak inna wersja wydarzeń. Analizowany jest scenariusz, w którym Mercedes EQE dzień wcześniej mógł brać udział w kolizji i w jej czasie doszło do uszkodzenia ogniw. Choć ten fakt potwierdzi dopiero postępowanie prowadzone przez strażaków. To ma dokładnie ustalić przyczyny zdarzenia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.