Policjanci z hrubieszowskiej drogówki patrolujący okolice miejscowości Janki w woj. lubelskim ujrzeli na trasie wojewódzkiej nr 844 wiodącej wzdłuż granicy z Ukrainą przedziwny widok. Drogą jechały dwa samochody dostawcze służące do transportu innych pojazdów, tzw. autolawety. Volkswagen holował zepsutego Mercedesa Sprintera, który miał nietypowe i niezgodne z przepisami tylne oświetlenie. Kierunkowskazy świeciły się na zielono, a klosze lamp były w niebieskim kolorze.
Zatrzymany kierowca tego pojazdu to 41-letni obywatel Ukrainy. Upomniany przez policjantów natychmiast zabrał się do naprawy oświetlenia. Wyjął z samochodu młotek, po czym ku osłupieniu funkcjonariuszy policji rozbił nim klosz lampy, błyskawicznie wymienił żarówkę od kierunkowskazu na żółtą, po czym powiedział, że "jedna jest już naprawiona". Miał zamiar zrobić to samo z drugą lampą, ale policjanci go powstrzymali.
Kierowca został przez nich poinformowany, o tym, że światło kierunkowskazów powinno emitować barwę "żółtą selektywną", a nie zieloną. Ponadto dowiedział się od policjantów, że niebieska barwa klosza jest niedopuszczalna, a światła niebieskie zastrzeżone są dla służb. Domorosła "naprawa" wykonana w tak inwazyjny sposób niczego nie zmieniła, bo pojazd w dalszym ciągu nie mógł być dopuszczony do ruchu.
Zamiast ruszyć w dalszą drogę, laweciarz został ukarany przez funkcjonariuszy mandatem w wysokości 500 zł. Oprócz tego policjanci zatrzymali dowód rejestracyjny jego samochodu dostawczego. Kierowca dowiedział się, że musi wymienić tylne lampy na sprawne oraz zgodne z przepisami. Potem musi zgłosić się na przegląd techniczny do stacji kontroli pojazdów i dopiero po pomyślnym jego przejściu będzie mógł odebrać dowód od swojej lawety.
Kary nie uniknął również kolega właściciela autolawety z nietypowym oświetleniem. 33-letni Ukrainiec, który pomagał kierowcy dostawczego Mercedesa, otrzymał mandat karny na kwotę 200 zł, za holowanie samochodu w sposób niezgodny z przepisami.