Jaguar wpadł do Motławy, a jego światła dalej świeciły

W poniedziałek wieczorem w Gdańsku doszło do niebezpiecznego wypadku. Po godz. 19 kierowca Jaguara wpadł razem ze swoim autem do Motławy. Na szczęście kierujący wyszedł z pojazdu o własnych siłach.

Do zdarzenia doszło przy moście na ul. Olszyńskiej. Biały SUV marki Jaguar wypadł z drogi i wylądował w lodowatej Motławie. Ten wypadek mógł zakończyć się tragicznie, na szczęście kierowca jaguara zdążył opuścić samochód, zanim ten poszedł na dno. Kierowca był na tyle przytomny, że sam wezwał pomoc. Przybyła na miejsce Policja i Państwowa Straż Pożarna z Gdańska zastały dość niecodzienny widok. W zaparkowanym na dnie Motławy samochodzie nadal świeciły się przednie i tylne światła dając nietypowy efekt.

Zobacz wideo Niecodzienne zjawisko nad gdańską Wyspą Sobieszewską: chmura szelfowa

Więcej informacji z polskich dróg znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Jak doszło do wypadku nad Motławą?

Policja po rozmowie z kierowcą i świadkami zdarzenia ustaliła, że 33-letni kierowca auta jadąc ul. Mostową, nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze i wpadł w poślizg. Z relacji gdańskich policjantów wynika, że auto zjechało do prawej krawędzi jezdni i wpadło do Motławy. Gdańszczanin prowadzący jaguara był trzeźwy i miał uprawnienia do kierowania.

Samochód dość szybko został wyciągnięty przez Straż Pożarną na brzeg rzeki. Jednak oprócz strat w postaci zatopionego pojazdu, konto Gdańszczanina obciąży też mandat w wysokości 1500 zł za spowodowanie zagrożenia na drodze.

Źródło: Trójmiasto.pl

Więcej o: