Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
To mogło zdarzyć się tylko w Stanach Zjednoczonych. W czwartek 19 października 88-letnia mieszkanka Southborough w stanie Massachusetts straciła kontrolę nad swoim subaru foresterem. Co wręcz nieprawdopodone, wpadła nim do zgniatarki na śmieci w zakładzie przetwórstwa odpadów. Na szczęście nic się jej nie stało.
Dlaczego w ogóle się tam znalazła? Jak wynika z relacji świadków, kobieta straciła panowanie nad swoim SUV-em, przejechała następnie przez płot, a uderzenie o krawężnik wręcz wyrzucił samochód do urządzenia do utylizowania odpadów. Iście filmowa scena. Policja wciąż prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Pewne jest natomiast jedno — poruszała się zdecydowanie za szybko.
Gdy tylko samochód wpadł do wnętrza zgniatarki umieszczonej na wysokości ziemi, pracownicy zakłady natychmiast ruszyli jej na pomoc. Potrzebne było jednak wsparcie strażaków. Ci wydostali kobietę ze stojącego pionowo subaru. W aucie eksplodowały poduszki powietrzne. Na całe szczęście nic jej się nie stało. Pojazd również został wyciągnięty z wnętrza potężnej maszyny.
Starsza kierująca nie była jednak skłonna do współpracy z policjantami. Postanowili więc natychmiastowo skierować wniosek do sądu o zabranie jej dokumentu prawa jazdy na czas nieokreślony. Teraz czeka na rozprawę, a jej termin poznamy w zależności od faktu, czy postanowi się odwołać, czy też nie.
W Stanach całkiem powszechne są takie punkty odwozu śmieci jak ten w Southborough. W miasteczku nie funkcjonują służby odpowiedzialne za odbiór nieczystości, więc mieszkańcy przywożą je na wysypisko na własną rękę. Zameldowała się tam z takim impetem, że podejrzewamy jedno — to była naprawdę "śmierdząca sprawa".