Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Drogówka w Otwocku (woj. mazowieckie) prowadzi cykliczne działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa pod nazwą "Drift". Ich celem jest wyłapywanie kierowców, którzy rażąco naginają przepisy drogowe, a poruszając się nieoznakowanymi radiowozami mogą być jeszcze bliżej nieodpowiedzialnych kierujących.
Skoro chwilowo mamy przesyt skoków przez rondo, to kierowcy stawiają, niestety na inne formy pokonywania wyspy lub placu. W poniedziałek 2 października przy ulicy Majowej w podwarszawskim miasteczku zauważono entuzjastę latania bokiem po rondzie.
Jednak ogromną głupotą z jego strony było przede wszystkim to, że postanowił oddać się brawurze w okolicach 17:00, czyli w godzinach szczytu. Po szybkiej reakcji funkcjonariuszy i zatrzymaniu ich oczom ukazał się już dobrze znany 28-letni mieszkaniec Otwocka. W przeszłości był niejednokrotnie karany mandatami, m.in. za przekraczanie dozwolonej prędkości.
Zwrócono również uwagę na stan techniczny jego auta, który dalece odbiegał od prawidłowego. Wycieki oleju, usterki oświetlenia i łyse opony to tylko część wad w samochodzie. Oleju zabrakło też w głowie kierowcy, bo przeróbki w aucie również zagrażały bezpieczeństwu jego oraz pozostałych uczestników ruchu drogowego. Zauważono przeróbki w układzie hamulcowym, kierownicę bez homologacji, w której brakuje klaksonu oraz poduszki powietrznej i brak gaśnicy, a także trójkąta ostrzegawczego.
Zatrzymany, przekonany o swojej niewinności zachowywał się lekceważąco i arogancko. Interwencja skończyła się odebraniem 28-latkowi prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego i zakazem dalszej jazdy. Poza złożeniem wniosku o ukaranie do sądu musiał pożegnać się też autem, które wylądowało na lawecie. Źródło: KPP Otwock