Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Chyba wszyscy pamiętamy kampanię medialną prowadzoną przez media powiązane z Orlenem podczas rekordowych cen paliw. Były one wysokie, aby nasi zachodni sąsiedzi nam go nie wykupili. Tymczasem w obliczu najniższych cen od dawna Polacy robią na stacjach zapasy. Czy grozi nam armagedon?
We wtorek 26 września biuro prasowe Orlenu opublikowało na portalu X (dawniej Twitter) oświadczenie dotyczące dostaw paliw na stacje należące do koncernu. W ten sposób postanowił uspokoić kierowców, którzy mają wątpliwości co do nieograniczonej możliwości zalania baków swoich aut w obliczu najniższych cen w tej części Europy.
Dostawy paliw na stacje Orlen oraz do naszych klientów hurtowych, z którymi mamy zawarte umowy, przebiegają bez zakłóceń
- poinformował Adam Kasprzyk, dyrektor do spraw komunikacji korporacyjnej w Orlenie
Kontrowersje pojawiają się jednak pod koniec nagrania, gdy przedstawiciel Orlenu zwrócił się z apelem do użytkowników aut. Dość bezpośrednia prośba, trzeba przyznać.
[...] apelujemy o niekupowanie paliwa na zapas, tak by umożliwić normalną pracę siłom logistycznym obsługującym stacje na co dzień
- tak brzmi ostatni akord nagrania opublikowanego przez media społecznościowe polskiego giganta paliwowego
Ten fragment nie tylko nie przekonał internautów, ale wzniecił też wielką dyskusję na temat nieograniczonej dostępności "płynnego złota" na stacjach benzynowych w Polsce. Jeden z internautów napisał pod postem, że: "[...] oświadczenie to duży błąd PR, by nie powiedzieć krzyk rozpaczy. Raczej wywoła zwątpienie, lęk i obawy, niż uspokoi sytuację".
Oj chyba zaczyna się robić niefajnie z naszymi rezerwami przez kampanijny festiwal niedorzecznych obniżek, skoro ciągle zjeżdżają do nas Niemcy czy Czesi. Co to są za nieodpowiedzialni ludzie
- tak brzmi komentarz kolejnego z internautów udostępniony pod nagraniem w serwisie X/Twitter
Przypomnijmy, że już miesiąc temu rolnicy oraz przedsiębiorcy z branży transportowej apelowali o rozwiązanie sytuacji związanej z ograniczeniami zakupu paliw w hurcie. Okazuje się, że w niektórych punktach Shella, którego zaopatruje Orlen, reglamentacja dosięgła również klientów detalicznych, czyli kierowców aut osobowych. Należy jednak podkreślić, że poza Shellem, żadna sieć stacji nie ogłosiła, póki co podobnych działań, zaś płockie przedsiębiorstwo zapewniło, że nie wprowadzi ograniczeń w swoich punktach.
To nam każe przypuszczać, że sztuczne ustalanie cen, zobligowane pod wybory parlamentarne 15 października może być dla koncernu mieczem obusiecznym. Dlaczego to sytuacja bez precedensu? Mimo że na giełdach naftowych występuje tendencja zwyżkowa, a złoty nadal osłabia się w stosunku do dolara, to na niektórych ze stacji w ostatnich dniach mogliśmy zatankować nawet poniżej 6 zł/litr. Również dlatego obserwujemy tłumy odwiedzających nas Niemców oraz Czechów na przygranicznych stacjach. Źródło: Orlen, X/Twitter.