Niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze to nadal jedna z najczęstszych przyczyn powstawania wszelkiego rodzaju kolizji i wypadków drogowych. Niestety, wielu kierujących przecenia własne umiejętności, a także możliwości należących do nich pojazdów. Wystarczy wspomnieć o zjawisku aquaplaningu i jego skutkach, by po plecach przeszły ciarki. Najwidoczniej 35-latek zatrzymany przez policję w zeszły piątek nigdy o nim nie słyszał. Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Jak przekazała oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Kielcach mł. asp. Małgorzata Perkowska - Kiepas, policjanci kieleckiej drogówki patrolujący drogę ekspresową S7 zwrócili uwagę na osobową Skodę. "Jej kierujący pomimo złych warunków atmosferycznych postanowił mocno przycisnąć pedał gazu. Wykonany przez funkcjonariuszy pomiar prędkości wskazał, że 34-latek, który siedział za kierownicą auta, rozpędził je do prędkości 202 km/h, tam, gdzie dopuszczalna prędkość wynosi 120 km/h" - dodała funkcjonariuszka.
Za swoje nieodpowiedzialne zachowanie kierowca został ukarany mandatem w wysokości 2500 złotych, a jego konto kierowcy zasiliło 15 punktów. Jak się okazało, 35-latek już wcześniej był karany za wykroczenia drogowe. "Mężczyzna posiadał już 12 aktywnych punktów karnych, a ich suma z tymi piątkowymi oznacza, że będzie musiał pożegnać się z uprawnieniami w związku z przekroczeniem limitu punktów karnych" - przekazała mł. asp. Perkowska - Kiepas.
Przypominamy, że zawsze powinniśmy dostosować naszą prędkość do warunków, jakie panują na drodze. Należy wziąć pod uwagę m.in. natężenie ruchu, ograniczenia prędkości, warunki atmosferyczne, stan nawierzchni, a także własne umiejętności. W wielu przypadkach można by uniknąć groźnych zdarzeń drogowych, gdyby zmotoryzowani częściej myśleli o skutkach ich nieodpowiedzialnych zachowań na drodze.
Kierowcy Skody, jadąc z tak wysoką prędkością w czasie deszczu, wiele ryzykował. W takich okolicznościach bardzo łatwo o aquaplaning. Czym jest to zjawisko? To sytuacja, kiedy opony nie nadążają z odprowadzeniem wody — pomiędzy oponą a nawierzchnią drogi tworzy się jej warstwa, przez co koła tracą przyczepność, a auto wpada w poślizg. Kierowca nie jest w stanie zapanować nad samochodem, a jego odczucia są bardzo podobne jak podczas jazdy po oblodzonej nawierzchni. Często mówi się też o "pływaniu" samochodu.