Zdaniem policji to nastolatek wtargnął pod koła samochodu SUV, którym jechała 54-latka. Nie odniósł poważnych obrażeń, ale za swoje zachowanie został ukarany mandatem w wysokości 1100 zł. Jak funkcjonariusze doszli to takiego wniosku?
Więcej informacji na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Zdarzenie miało miejsce 20 marca ok. godziny 7:30 na ul. Jagiellońskiej w Jeleniej Górze. Poinformowała o nim lokalna strona 24jgora.pl. Zdaniem policjantów z drogówki 17-letni pieszy wtargnął na pasy prosto przed maskę jadącego samochodu marki mitsubishi. Podobno nastolatek wchodząc na przejście nie rozejrzał się i nie sprawdził, czy jego wejście nie spowoduje zagrożenia. Na szczęście SUV jechał wolno, dlatego chłopak nie odniósł poważnych obrażeń.
Policja z Jeleniej Góry powiadomiła o tym zdarzeniu na swojej stronie prasowej i jednocześnie zaapelowała o ostrożność. Podinspektor Edyta Bagrowska przypomina, że piesi uczestniczący w zdarzeniu drogowym pozbawieni są jakiejkolwiek ochrony.
W przypadku zderzenia z samochodem, który jedzie z prędkością 50 km/h, pieszy ma już tylko 50 procent szans na przeżycie, a przy prędkości około 80 km/h prawdopodobieństwo przeżycia pieszego spada praktycznie do zera. Dlatego w obszarze zabudowanym wprowadzono ograniczenie prędkości właśnie do 50 km/h.
Mnie ciekawi, na jakiej podstawie policjanci sklasyfikowali zachowanie pieszego jako wtargnięcie, uznali go za sprawcę, a nie poszkodowanego i zdecydowali o ukaraniu wysokim mandatem właśnie potrąconego nastolatka, a nie prowadzącą SUV-a.
Czy funkcjonariusze mieli zeznania świadków albo zgromadzili jakieś dowody, np. w postaci nagrania kamer monitoringu miejskiego albo kamerek umieszczonych w samochodach? Jak dokładnie wyglądało wtargnięcie pieszego na pasy? Czy kierująca mitsubishi zachowała szczególną ostrożność, dojeżdżając do przejścia dla pieszych? Czy zderzenie pieszego nastąpiło z przodem, czy może z bokiem pojazdu?
Komenda policji milczy na te tematy, a szkoda. Jestem daleki od oskarżania funkcjonariuszy drogówki o dokonanie niewłaściwego wyboru, ale brak dowodów zawsze budzi wątpliwości w przypadku kontrowersyjnych decyzji stróżów prawa. Uznanie za winnego pieszego na pasach zawsze budzi wątpliwości i dobrze się zabezpieczyć na taką ewentualność.
W takiej sytuacji łatwo pomyśleć, że policjanci zrobili to, bo wiedzieli, że potrącony nastoletni uczestnik zdarzenia jest przestraszony sytuacją i w szoku przyjmie bez protestu każdą karę. W końcu ma 17 lat i pewnie niewielkie doświadczenie w rozmowach z przedstawicielami prawa. Ujawnienie materiału dowodowego albo chociaż określenie motywacji, z której wynikało podjęcie takiej decyzji, pozwoliłoby oddalić wszelkie podejrzenia.
Zamiast tego policja przypomina, że obie strony w takiej sytuacji mają różne obowiązki. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest zobowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu albo na nie wchodzącego i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu, albo wchodzącemu na to przejście.
Natomiast pieszy powinien mieć świadomość, że korzystanie z wyznaczonego przejścia nie upoważnia do wchodzenia na jezdnię bez upewnienia się, czy nie spowoduje to zagrożenia jego życia i zdrowia lub bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Oczywiście w komunikacie nie jest napisane, czym się różni pieszy "wchodzący na pasy" od pieszego "bezkrytycznie korzystającego z przejścia dla pieszych", bo przepisy tego nie określają. Przy rozstrzyganiu tego dylematu może pomóc tylko zdrowy rozsądek.