Przemysł motoryzacyjny, a wraz z nimi właściciele samochodów są coraz częściej obwiniani za niekorzystne zmiany klimatyczne. W związku z tym odbywa się coraz więcej akcji protestacyjnych, spora ich część odbywa się w Niemczech, kraju największego potentata motoryzacyjnego w Europie i na świecie. O ile tamtejsze społeczeństwo w dużej mierze podziela hasła niesione na sztandarach aktywistów, to już służby i niektóre sądy, nie są im zbyt przychylni.
Policja z Hesji szukając sposobów na opanowanie protestów, które często kończą się bójkami między sfrustrowanymi kierowcami i protestującymi, postanowiła zniechęcić tych ostatnich przez obciążenie ich kosztami przeprowadzonej operacji zabezpieczania nielegalnego protestu.
Przy wyliczeniu wzięto pod uwagę wszystkie okoliczności, m.in. liczbę rozmieszczonych funkcjonariuszy policji, przepracowane godziny lub ściągnięty na miejsce sprzęt. Policja Hesji wysłała rachunki za operacje 13 osobom. Każda z nich będzie musiała zapłacić po 2800 euro, co daje w sumie kwotę 36 400 euro. Na tyle wyceniono koszt tylko jednej akcji.