Youtuber kupił wyjątkowe ferrari i postanowił je zniszczyć. Wszystko dla klików

Pewien youtuber postanowił sprowokować markę ferrari, żeby sprawdzić, czy zostanie pozwany. W tym celu kupił używany egzemplarz f8 tributo, a następnie poddał go bardzo wymyślnym torturom. Jego wyczyny obejrzało ponad 2 mln widzów w zaledwie jeden dzień.

Ferrari to marka, która bacznie przygląda się swoim klientom oraz ich działaniom – zwłaszcza po odebraniu samochodu z salonu. Wielu celebrytów, którzy przeprowadzali modyfikacje w swoich egzemplarzach, odbierało wezwania do sądu. Jesteśmy przekonani, że w Maranello włączyły się alarmy, gdy pewien youtuber opublikował swoją najnowszą produkcję.

Więcej informacji z rynku motoryzacyjnego znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Człowiek o ksywce WhistlinDiesel postanowił ekstremalnie przetestować swoje ferrari f8 tributo, które nabył za kwotę przeszło 400 tysięcy dolarów. Maszyna wyprodukowana w 2020 roku jeszcze do niedawna była w idealnym stanie - pojazd miał tylko 4800 km przebiegu. Samochód wyjechał z fabryki z wieloma dodatkowymi opcjami, które podniosły jego wartość do 400 tys. dolarów (ok. 1,8 mln złotych).

Zobacz wideo

Youtuber WhistlinDiesel jest znany z ekstremalnych i kontrowersyjnych filmów, w których występują samochody. Jakiś czas temu zrzucił z dźwigu Mercedesa G63 AMG oraz zainstalował koła w stylu buggy do Dodge`a Challengera Hellcat. Później kupił sobie czołg oraz zniszczył helikopter. Jak widać, jego destrukcyjna działalność przynosi mu ogromny dochód.

Teraz przyszedł czas na totalną demolkę ferrari. Najpierw urwał klamkę, później trzaskał z całej siły drzwiami i fotelem, skakał po nadwoziu, aby później domalować obsceniczny element przy logo włoskiej marki. Na koniec testował ochronną folię tworzącą bańkę wokół samochodu i rzucał w pojazd drabiną oraz innymi metalowymi przedmiotami.

Kiedy włoski supersamochód wyjechał z warsztatu najpierw na asfaltową, a później na szutrową drogę. Kierowca kręcił bączki, a następnie wjeżdżał i zjeżdżał po stromych pagórkach, uderzając po drodze w gałęzie i szlaban. Na koniec próbował oczyścić samochód mocnym strumieniem wody.

Na szczęście samochód przetrwał wszystkie jego próby. Można się spodziewać, że to jeszcze nie koniec tortur dla włoskiej maszyny.

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.