Ten Golf kiedyś miał silnik 1.1. Teraz ma 2.8 VR6 Turbo, a drugi taki w bagażniku

Willem Jacobus z RPA stworzył potwora na bazie Volkswagena Golfa pierwszej generacji z 1979 r. Samochód ma dwa silniki VR6 i dwie skrzynie biegów. Maksymalna moc napędu to 536 KM, ale najważniejsze, że nic się nie psuje.

To nie jest jedyny taki projekt na świecie, ale z pewnością jeden z najbardziej imponujących. Tym bardziej że Jacobus skonstruował swój pojazd samodzielnie, ucząc się na własnych błędach. Zaledwie część modyfikacji wykonał ktoś inny, ale nawet wtedy pod czujnym okiem właściciela. Dlatego Willem jest najbardziej dumny z tego, że jego Golf jeździ bezawaryjnie. Więcej motoryzacyjnych ciekawostek znajdziesz na stronie Gazeta.pl.

Mnie się jeszcze podoba, że biały Golf wygląda skromnie, ale, mimo że amatorsko to jest bardzo porządnie wykonany. Konstruktor obył się niemal bez użycia elektroniki. Zastosował tylko zewnętrzne komputery sterujące wtryskami obu jednostek napędowych.

Oba silniki pracują niezależnie od siebie. Napęd każdego z nich jest przenoszony na inną oś za pośrednictwem osobnej skrzyni biegów. W trakcie puszczania pedału najpierw załącza się sprzęgło przedniego, a dopiero potem tylnego napędu. Właściciel twierdzi, że tak jest bezpieczniej i dzięki temu już na czwartym z pięciu dostępnych biegów może wcisnąć pedał gazu do oporu. Wcześniej lepiej tego nie robić, bo auto nie ma żadnej kontroli trakcji.

Skąd się wziął pomysł zbudowania tak demonicznego auta na bazie skromnego Volkswagena Golfa? Podobno apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jacobus kupił uszkodzonego Volkswagena Golfa Mk1 w 2006 r. za 5 tys. randów (teraz ok. 1300 zł). Zamierzał go naprawić i sprzedać, ale w międzyczasie zmienił zdanie.

Rozpoczynał wówczas prywatną działalność i zorientował się, że nie stać go na lepszy samochód. Jego Golf miał wtedy silnik o poj. 1,1 l, czterobiegową skrzynię biegów i moc 50-60 KM. Willem jeździł nim przez kilka lat.

Ponieważ nie mieszkał w Polsce, jego biznes zaczął prosperować i wreszcie mógł sobie pozwolić na szybszy środek transportu. Jednak, zamiast się pozbywać skromnego Volkswagena, zaczął zmieniać w nim silniki.

 

Wyjątkowy Volkswagen Golf Mk1 2xVR6 Turbo to oczko w głowie właściciela

Najpierw w komorze silnika wylądował motor 1,8 l. Potem na chwilę sprzedał auto bratankowi, któremu wciąż brakowało mocy. Wspólnie zmienili silnik na 2,8 l VR6. Kiedy kuzyn chciał sprzedać białego hatchbacka, poprzedniemu właścicielowi zrobiło się żal i odkupił go od niego.

Wówczas miał już wartość sentymentalną, stał w garażu i czekał na lepsze czasy. Te nadeszły, kiedy Willem Jacobus zobaczył wideo o podobnym Volkswagenie, do którego ktoś włożył aż dwa takie silniki.

Niewiele myśląc do bagażnika wspawał ramę pomocniczą od Golfa Mk2, a potem przykręcił do niej drugi silnik VR6. Od tej pory mały Volkswagen Golf ma pojemności 5,6 l, ale w pewnym momencie zyskał również dwie turbosprężarki. Reszta jest historią.

Teraz biały Volkswagen Golf Mk1 z RPA ma 536 KM około 800 Nm i radośnie syczy przy każdym dodaniu gazu. W dzisiejszych czasach taka moc może nie robić równie dużego wrażenia, co jeszcze kilka lat temu, ale warto pamiętać, że Golf waży niewiele ponad tonę. Zarówno zawieszenie, skrzynie biegów, jak i sprzęgła są fabryczne. Samochód zyskał tylko mocniejsze przednie hamulce, które pochodzą z Golfa GTI Mk5.

Poza tym ważniejsza od mierzalnych osiągów jest satysfakcja, którą przynosi właścicielowi, ilekroć na niego spojrzy. Tego nie da się zmierzyć, a jest najcenniejsze. Nic nie szkodzi, że we wnętrzu jest bardzo głośno i szybko robi się tak gorąco, że trzeba jeździć z otwartymi szybami. Samochód Willema jest wyjątkowy, a poza tym stworzył go zupełnie sam.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.