Gdyby ktoś jeszcze kwestionował dobrą praktykę, jaką jest zmniejszenie prędkości podczas jazdy na ośnieżonej nawierzchni, mamy idealny "materiał instruktażowy". Jego bohaterem jest kierowca Opla, który zdecydowanie nie doszacował swoich możliwości w stosunku do warunków panujących na drodze.
Do zdarzenia doszło w zeszłą niedzielę (11.12) na drodze krajowej nr 94 między Olkuszem a Dąbrową Górniczą. Prowadzący Opla Merivę jechał z wysoką prędkością po ośnieżonym lewym pasie. Na jego nieszczęście jadący do tej pory po prawej stronie jezdni kierowca srebrnej Astry postanowił zmienić pas. Postawiony przed tym faktem, zmuszony był nagle zahamować. Nie zdało się to jednak na wiele.
Meriva, tracąc przyczepność na warstwie śniegu zalegającej na jezdni, bezwładnie poruszała się naprzód. Po chwili samochód zmienił nieco kurs i finalnie zderzył się z barierką. Pojazd odbił się od niej i wykonał kilka obrotów. Może to świadczyć o tym, jak ślisko było wówczas na drodze.
Autor nagrania zatrzymał się, by sprawdzić, czy prowadzącemu Opla nic się nie stało. Ten na szczęście wyszedł z pojazdu o własnych siłach. Jak można wyczytać w opisie pod materiałem - "Kierowca rozbitego samochodu twierdził, że stara astra zajechała mu drogę".
Gdyby kierowca Merivy zachował odpowiednią prędkość i dostosował ją do warunków, prawdopodobnie do niczego by nie doszło. Oczywiście, łatwiej było obwinić innego kierowcę za własne błędy. Niestety, pozbawionych wyobraźni kierowców jest na polskich drogach bez liku. Ich nierozsądne zachowanie tylko potęguje ryzyko wystąpienia podobnych sytuacji, często kończących się dla wielu zmotoryzowanych tragicznie.