Kraków chce wyrzucić stare auta z miasta. Kłopot będzie miało 250 tys. krakowian

Kraków chce zamknąć całe miasto dla starych aut, także tych zarejstrowanych w stolicy Małopolski. To oznacza spory problem dla ok. 40 proc. wszystkich zarejestrowanych tam samochodów. Mieszkańcy będą musieli je wymienić, sprzedać lub zezłomować - straszy RMF FM.

Kraków jest miastem, które od zawsze najodważniej podchodziło do mało popularnego wśród kierowców pomysłu Stref Czystego Transportu. Pod Wawelem podjęto już nawet takie próby w 2019 roku, ale ostatecznie ich zaniechano. Teraz pomysł jednak wraca pod naciskiem władz centralnych i Unii, a Kraków ma dość radykalną wizję oczyszczenia miasta z tzw. drogowych trucicieli – włodarze chcą, aby całe miasto zostało zamknięte dla takich samochodów i to już od 2024 roku. 

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Projekt został przedstawiony na ostatniej sesji Rady Miasta Krakowa, a do 4 listopada można składać wnioski i poprawki do uchwały. Z kolei głosowanie nad jego przyjęciem ma odbyć się już 9 listopada. 

Projekt Stref Czystego Transportu zakłada dwa etapy wdrażania 

Według przyjętych w projekcie założeń Strefa Czystego Transportu ma zacząć obowiązywać już od 1 lipca 2024 r. Jednak w pierwszym, przejściowym etapie, trwającym do 30 czerwca 2026 r. ograniczenia dla mieszkańców mających starsze auta mają być mało odczuwalne. Jednak zwolnienie z ograniczeń poruszania będzie obejmowało wyłącznie samochody zarejestrowane przed 1 stycznia 2023 r.  

Drugi etap, który zacznie się 1 lipca 2026 r., oznacza już wyrzucenie z miasta wszystkich aut niespełniających współczesnych norm, bez względu na datę rejestracji. To oznacza, że z ulic Krakowa mają być wyeliminowane następujące samochody: 

  • z silnikami benzynowymi (także zasilane LPG), wyprodukowane przed 2000 rokiem lub niespełniające przynajmniej normy EURO3, 
  • z silnikiem Diesla wyprodukowane przed 2010 rokiem lub niespełniające przynajmniej normy EURO5. 

Za to na bezterminowy wjazd do Strefy Czystego Transportu mogą liczyć wszystkie pojazdy historyczne, pojazdy specjalne, pojazdy do przewozu osób niepełnosprawnych, a także samochody starszych osób - w wieku co najmniej 70 lat, ale z zastrzeżeniem, że prowadzi je wyłącznie właściciel.  

Oczywiście rozkręca się już afera 

Według wyliczeń RMF FM, które posiłkowało się danymi z Centralnej Ewidencji Pojazdów UMK, tych norma nie spełnia 175 083 samochodów benzynowych i 109 463 diesli. Nawet po uwzględnieniu, że wśród nich są tzw. martwe dusze, czyli samochody, które już nie istnieją, ale nigdy nie zostały wyrejestrowane, to zostaje nadal ok. 240-250 tys. samochodów. Te pojazdu od lipca 2026 nie będą mogły jeździć po mieście, w którym są zarejestrowane. 

Zobacz wideo

Dziennikarze RMF FM pokazali te szacunkowe wyliczenia radnym, którzy jednomyślnie popierają nowy projekt. Okazało się wtedy, że większość z nich na sesji dostała od władz miasta całkowicie inne wyliczenia. Podobno krakowski ZTM poinformował ich, że w pierwszym etapie wprowadzenia SCT, obostrzeniami objętych zostanie ok. 3 proc. zmotoryzowanych krakowian, a w drugim ok. 10 procent. Podczas prezentacji, podobno nie padły też żadne liczby bezwzględne. 

Na pytanie RMF FM skąd Zarząd Transportu Miejskiego w Krakowie wziął swoje wyliczenia, Sebastian Kowal z ZTM bronił się, że dziś trudno - na podstawie danych z 2020 roku - wyliczyć, ile dokładnie osób będzie miało w połowie 2026 roku jeszcze tak stare auta, niespełniające norm pozwalających na wjazd do miasta. 

Choć do głosowania zostało już niewiele czasu, to dość szybko rośnie zamieszanie wokół nowego projektu. Kto wie, czy 9 listopada nadal większość radnych będzie chciała przyjąć go w takiej formie, jak dotychczas. Być może pojawią się też zapisy łagodzące restrykcje dla mieszkańców, szczególnie tych mniej zamożnych? Będziemy się przyglądać sprawie i informować was na bieżąco. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.