Silnik diesla, zwłaszcza teraz, znajduje się pod ostrzałem wszelkich ekologicznych działaczy. Wielu kojarzy go tylko z kłębowiskami czarnego dymu i powiedzeniem "diesel musi dymić". Dieslowskie spaliny są również traktowane jako bardzo szkodliwe i pod względem rakotwórczości stawiane na równi z azbestem czy gazem musztardowym.
Normy Euro5 i Euro6, wprowadzone kolejno w 2011 i 2014 roku, wymusiły na producentach opatentowanie rozwiązania, które pozwoliłoby sprostać wyśrubowanym limitom emisji spalin. Chcąc "uzdrowić" diesla inżynierowie postawili na wykorzystanie AdBlue.
AdBlue to nic więcej jak 32,5 proc. roztwór mocznika w wodzie demineralizowanej. Zawarty w nazwie kolor jest jednak nieadekwatny do rzeczywistości - płyn jest bowiem bezbarwny.
Jego zadaniem jest rozłożenie toksycznych tlenków azotu. W bardzo wysokiej temperaturze miesza się ze spalinami, przekształcając niechciane związki w wodę oraz sam azot.
Płyn stosowany jest w układzie selektywnej redukcji katalitycznej (SRC). Cały system umieszczony jest za filtrem cząsteczek stałych. Składa się z katalizatora, umieszczonych w nim wtryskiwaczy, pompy odczynnika oraz czujników tlenków azotu. Po zanalizowaniu zawartości spalin czujniki przesyłają sygnał do pompy oraz wtryskiwaczy, które dawkują odpowiednią ilość płynu. Rozpylony powoduje zneutralizowanie wspomnianych wcześniej tlenków.
Oczywiście, jak każdy inny płyn eksploatacyjny, AdBlue musi być uzupełniany. Najczęściej producenci umieszczają jego wlew tuż obok wlewu paliwa. Zdarza się również, że zamontowany jest w bagażniku, a czasami także w komorze silnika.
Warto pamiętać, że substancja w żaden sposób nie miesza się z paliwem, a jego przypadkowe dodanie do baku spowoduje poważne awarie. Ma ona również właściwości utleniające - w kontakcie z blachą lub innymi metalowymi elementami może doprowadzić do ich szybkiego skorodowania.
O uzupełnieniu AdBlue bardzo trudno zapomnieć. O kończącym się płynie informuje komputer pokładowy, wyświetlając komunikat bądź zaświecając odpowiednią kontrolkę. Takie ostrzeżenia pojawiają się najczęściej, gdy ilość płynu spadnie do poziomu pozwalającego przejechać ok. 2000 km.
Jeżeli jednak uparcie będzie się ignorować zalecenia, po wykorzystaniu całej dostępnej substancji silnik po prostu nie wystartuje. Może to również spowodować błędy w działaniu całego osprzętu.
Co do wydajności, średnie zużycie, zależnie od silnika, wynosi od jednego do maksymalnie trzech litrów na 1000 km. Standardowe zbiorniki płynu mają objętość kilkunastu litrów. Nie trzeba się więc martwić o jego szybkie zużycie.
AdBlue sprzedawany jest głównie na stacjach, serwisach ASO, hiper i supermarketach. Rzadko, ale jednak, można spotkać się z dystrybutorami na stacjach. Warto wtedy z nich skorzystać ze względu na znacznie niższą cenę płynu.