Kamerki samochodowe mają dziwną funkcję. Nie piszą o niej w instrukcji, a kierowcy głupieją

Niektóre wideorejestratory, które montują kierowcy w swoich autach, mają dziwną funkcję. Nie znajdziecie o niej nic w instrukcji obsługi, ale znajdziecie na to dowody w postaci licznych nagrań w internecie.

Wideorejestrator jazdy może okazać się bardzo przydatnym urządzeniem, choć wiele osób kupuje go z nadzieją, że tak nie będzie. To dlatego, że zazwyczaj nagranie z niego jest wykorzystywane do rozstrzygnięcia nieprzyjemnej sytuacji jak kolizja czy przewinienie na drodze, a takich kierowcy raczej chcieliby unikać. Przynajmniej większość.

No właśnie, większość to nie wszyscy. Czy to oznacza, że są tacy, którzy nie chcą unikać nieprzyjemnych sytuacji na drodze? Odnoszę wrażenie, że tak, zwłaszcza oglądając materiały, nadsyłane przez kierowców na popularnych stronach i kanałach udostępniających takie treści.

Więcej materiałów na temat wideorejestratorów znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Nagrania z wypadków i stłuczek - przestroga czy rozrywka?

Sam niejednokrotnie łapałem się na tym, że zamieszczane w internecie filmiki z polskich dróg traktowałem jak rozrywkę. Ciekawe co tym razem nawywijali nasi kierowcy - zastanawiałem się i włączałem. A jest co oglądać, bo tego typu treści trafia do internetu sporo. Tylko po co?

"Ku przestrodze" - taki komunikat często towarzyszy kompilacjom wypadków. Zgadzam się z tym. Takie materiały to świetna lekcja tego, czego można się spodziewać na drogach. Zawsze polecałem oglądanie ich mniej doświadczonym kierowcom, którzy jeszcze nie wiedzieli, co może ich spotkać za kółkiem. Po obejrzeniu kilku kompilacji można całkowicie stracić zaufanie do innych uczestników ruchu.

Miliony wyświetleń i "record video"

Jest też druga strona medalu. W serwisie YouTube kompilacje z wideorejestratorów są bardzo popularne. Wiele z nich może pochwalić się milionowymi odsłonami. To wyraźny znak, że ludzie chętnie chłoną takie treści. Część z powodu ciekawości, część z powodu rozrywki. To także okazja dla nagrywających. Jedna nietypowa sytuacja na drodze i twoje nagranie może stać się głównym bohaterem kanału. Kilka milionów osób usłyszy, jak wykrzykujesz "rikord widjo". Z tego powodu już na nagraniach słychać, jak wielu kierowców ekscytuje się, że ich materiał trafi do internetu. To bardzo złe zjawisko.

Dla osób, które zastanawiają się, o co chodzi z tym "rikord widjo" - jest to komenda głosowa, na którą reaguje wideorejestrator i zabezpiecza obecnie nagrywany fragment przed usunięciem. Jeżeli komuś uda się dobrze wypowiedzieć tę frazę, to w odpowiedzi usłyszy najczęściej "start recording emergency video".

O co chodzi z tą dziwną funkcją wideorejestratorów?

Ta dziwna funkcja wideorejestratorów to wpływ na zachowanie posiadaczy. Narzędzie dające możliwość nagrania filmu, który zaistnieje w internecie, sprawia, że część kierowców głupieje. Chcą tak bardzo nagrać jakąś nietypową sytuację, że sami ją prowokują. Przyspieszają widząc pojazd włączający się do ruchu, żeby tylko doszło do wymuszenia pierwszeństwa. Ktoś chce zmienić pas, żeby skręcić? Przyspieszę, bo mam pierwszeństwo. Takie sytuacje widuje się często, a wystarczyłoby tylko zdjąć lekko nogę z gazu lub nawet jej nie zdejmować, a po prostu nie przyspieszać celowo, widząc, że ktoś jeszcze nie opuścił skrzyżowania. Ruch byłby płynny, bez przyspieszania tylko po to, żeby za chwilę hamować z piskiem opon i ostentacyjnie trąbić.

To, że nie jest to wyłącznie moje odczucie, potwierdzają także komentarze pod filmami. Jeden z nich brzmi tak:

Taki apel do niektórych nagrywających, nie ma potrzeby abyście specjalnie się chamsko i niebezpiecznie zachowywali na drodze tylko po to by wysłać filmik do internetu jak nie powinniśmy jeździć, swoją próbą atencji tylko przeszkadzacie innym w ruchu drogowym, bądźcie rozważni i jedźcie z kulturą i bezpiecznie, pozdrawiam.

Komentarz zebrał prawie 400 pozytywnych ocen.

Może pora, aby w internecie powstawały kompilacje uprzejmości na drodze? Wtedy chęć uczestniczenia w jednej z nich miałaby pozytywny wymiar. Wszystkim jeździłoby się przyjemniej, rzadziej dochodziłoby do kolizji, a ci, którzy mieliby potrzebę pojawić się w internecie, zrobiliby to, bez negatywnych konsekwencji.

W internecie znajduje się wystarczająco dużo negatywnych treści z polskich dróg. Najwyższy czas przestać tworzyć kolejne na siłę. Uprzejmość i wyrozumiałość zrobią więcej dobrego, niż pochwalenie się w internecie tym, że ktoś zajechał komuś drogę. Nagrywającym też zapewne zdarza się popełniać błędy za kierownicą i kto wie, czy sami nie są już bohaterami innych nagrań.

Zobacz wideo Spieszył się do sądu na rozprawę, więc postanowił nie zatrzymywać się do kontroli policyjnej
Więcej o: