Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl
Serwis samochodu to rzecz obowiązkowa. Nie można jej przeskoczyć, a w dzisiejszych czasach nie da się tego zrobić na własną rękę, jak jeszcze kilkanaście lat temu. Jednak nie zawsze serwis naprawia, czasem coś sknoci i chce, aby mu za to zapłacić.
Do takiego zdarzenia doszło w serwisie Tesli. Pewien Amerykanin oddał do nich swoją Teslę Model S 90. Nie było to nowe auto, był w sumie trzecim właścicielem. Powód przekazania samochodu do serwisu? Aktualizacja dom nowszej wersji przesyłania danych.
W momencie, gdy auto znajdowało się u specjalistów właściciel dostał telefon, że wykryto usterkę w jego samochodzie, ale nie musi się martwić, bo już została naprawiona. Mężczyzna nie podejrzewał jednak tego co serwisanci zrobili zdalnie (dzięki nowemu modułowi, po który pojechał).
Okazało się, że auto zostało przywrócone do ustawień fabrycznych przez co właścicielowi „obcięto" 130 km zasięgu. Oczywiście mężczyzna poruszył tę sprawę.
Jak właściwie było to możliwe? Otóż jego Tesla w oryginale wyjechała z fabryki jako S 60. Zatem była to wersja ze sztucznie ograniczonymi osiągami, w tym zasięgiem. Możliwość odblokowania dodatkowej mocy i zasięgu nastąpiło podczas gwarancyjnej wymiany akumulatora, przez co pojazd figurował w dokumentach jako S 90.
Jednak coś się zagubiło w danych i dlatego z powrotem założono blokadę, której zdjęcie kosztuje 4,5 tysiąca dolarów.
Amerykanin oczywiście próbował wyjaśnić całą sytuację, tłumacząc, że już taka opłata została kiedyś uiszczona, ale pracownicy Tesli nie chcieli tego słuchać i jedyne co mieli do zaoferowania, to żeby mężczyzna zapłacił za zdjęcie blokady. Po raz drugi.
Właściciel był zdesperowany i nawet poprosił hakera od Tesli o pomoc, który jednak tylko rozłożył bezradnie ręce. Ostatecznie Amerykanin nagłośnił sprawę w mediach i dopiero wtedy Tesla zdeklarowała się, że zdejmie blokadę bez dodatkowych płatności.
Jak zatem widać, nawet elektroniczne bazy danych nie gwarantują, że historia zostanie zachowana. Lepiej samemu pamiętać, trzymać kluczowe rachunki i trzymać rękę na pulsie.