Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl
Zachowanie bezpiecznego odstępu pomiędzy pojazdami na autostradzie jest ważną kwestia, którą policjanci z różnych krajów sprawdzają regularnie. W końcu im bliżej poprzedzającego nas samochodu, tym większe szanse na wypadek, a nawet tragedię. Kierowcy ciężarówek są szczególnie sprawdzani czy przestrzegają tego przepisu.
Takie akcje sprawdzające kierowców są nie tylko praktykowane w Polsce, ale także organizuje się je w Niemczech. Obyła się ona na autostradzie A24. W celu skontrolowania wykorzystano drona i specjalny odcinek trasy przygotowany do tego typu pomiarów.
Minimalna odległość w Niemczech pomiędzy samochodami to 50 m. Droga, na której odbywa się pomiar przygotowana jest w następujący sposób: na drodze namalowane są specjalne linie, w konkretnej odległości, dzięki czemu policjanci dzięki obrazowi z drona są w stanie wytypować ciężarówki, które jadą za blisko samochodu poruszającego się przed nimi.
Gdy już pojazd zostanie wytypowany wtedy zostaje on zatrzymany w specjalnie do tego przygotowanym punkcie. Wcześniej jednak są wprowadzane ograniczenia prędkości, aż do 40 km/h. Jeśli kierowca nie dostosuje się do tego wtedy otrzymuje dodatkowy mandat.
Podczas ostatniej tego typu akcji, przez kilka godzin ukarano za zbyt bliską jazdę 23 kierowców, a mandat za to przewinienie wynosi 80 euro. Do tego 81 kierowców ukarano, że nie zwolnili przed punktem kontrolnym.
W ramach akcji zatrzymano również polską ciężarówkę. Jej kierowca jechał zaledwie 15 m za następnym pojazdem. Nie byłoby w tym nic oryginalnego, gdyby nie to, że za kierownicą siedział Kubańczyk. Polskie firmy coraz dalej szukają kierowców.
Niemiecka policja zwróciła również uwagę na ukraińskiego kierowcę, któremu zabroniła dalszej jazdy. Powód? Wyciekający płyn hamulcowy.
Do tego wszystkiego 11 kierowców zostało ukaranych za przekroczenie dopuszczalnego czasu pracy.