Temat płonących samochodów elektrycznych co jakiś czas pojawia się w mediach i elektryzuje opinię publiczną. Fakty są takie, że elektryki płoną rzadko, ale gdy już złapią ogień to trudno je ugasić. Pokazuje to przypadek Tesli, która przez kilka tygodni stała na złomowisku.
Więcej informacji na temat samochodów elektrycznych znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Kiedy pojazd zasilany akumulatorami ulega zapłonowi, bardzo trudno zapanować nad rozprzestrzenianiem się ognia. Wszystko z powodu zjawiska nazywanego „ucieczką termiczną", która szybko może zakończyć się olbrzymim pożarem. Niekontrolowany wzrost temperatury powoduje uwalnianie toksycznych i łatwopalnych gazów. W wielu przypadkach wystarczy zapłon jednego ogniwa w akumulatorze, które niczym kostki upadającego domina szybko przenosi pożar na kolejne.
Straż pożarna pojawiła się na miejscu bardzo szybko, ale nawet przy użyciu profesjonalnych narzędzi do gaszenia, nie udało się zapanować nad ogniem. Trzeba było przygotować specjalny dół w ziemi i napełnić go wodą, żeby schłodzić płonące elementy do stabilnej temperatury. Dopiero wtedy udało się ugasić samochód. Cała akcja trwała ponad godzinę.
Przez ostatnie trzy tygodnie samochód stał na złomowisku. Nie wiadomo, z jakiego powodu doszło do pożaru i mało prawdopodobne, abyśmy kiedykolwiek uzyskali takie informacje ze względu na rozległe zniszczenia samochodu.
Na szczęście nikt (oprócz Tesli) nie ucierpiał w tym zdarzeniu. Przed strażakami duże wyzwanie związane z gaszeniem samochodów elektrycznych. Budowa wykopu i umieszczenie samochodu w "wannie" z wodą w wielu przypadkach nie będzie możliwa.