Na początku tygodnia agencja NHTSA (National Traffic Safety Administration) ogłosiła o wszczęciu dochodzenia dotyczącego ponad 400 tys. egzemplarzy Tesli. Chodzi o Model 3 i Model Y – produkowanych w 2021 i 2022 roku. Sprawa dotyczy problemów z systemami automatycznego hamowania awaryjnego.
To kolejna sprawa, gdy Tesla musi stawić czoła zarzutom NHTSA w kwestii potencjalnego wadliwego działania technologii hamowania awaryjnego. Tylko w październiku ubiegłego roku amerykański producent przeprowadził akcję serwisową w 12 tys. samochodów. Dotyczyła problemów z aktualizacją i komunikacją pomiędzy dwoma układami sterującymi systemem hamowania awaryjnego.
Więcej informacji o motoryzacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Tesla nie jest jedyną marką na rynku, która mierzy się z tym problemem. W 2020 r. autonomiczny operator autonomicznych pojazdów EasyMile został zmuszony do zawieszenia działalności, gdy jeden z jego pojazdów zranił pasażera podczas nagłego hamowania. Z kolei w 2019 r. NHTSA przyglądała się problemom z hamowaniem w modelu Nissan Rogue po wielu skargach kierowców.
Nowe technologie montowane w samochodach powodują zupełnie nowe incydenty, dla których często powstają nowatorskie określenia. W świecie motoryzacji problemy z układami automatycznego hamowania przeciwkolizyjnego nazywa się „hamowaniem fantomowym". Chodzi o sytuację, gdy system myśli, że powinien zahamować, aby zapobiec kolizji, a w rzeczywistości nie ma przeszkody, w którą mógłby uderzyć.
W tym tygodniu NHTSA poinformowało, że przez ostatnie 9 miesięcy 354 klientów przesłało skargi dotyczące wadliwego działania systemów bezpieczeństwa w Tesli. Użytkownicy poinformowali, że gwałtowne hamowanie może wystąpić bez ostrzeżenia, w losowych sytuacjach, często wielokrotnie podczas jednego cyklu jazdy. W związku z tym agencja wszczęła kolejne postępowanie.
Ten problem może dotyczyć nawet 416 tys. samochodów wyprodukowanych w 2021 i 2022 roku. Jest spowodowany odejściem Tesli od stosowania systemów wykorzystujących radar i kamerę. Od maja 2021 roku producent stosuje rozwiązanie Tesla Vision polegające wyłącznie na kamerach. Elon Musk broni swojej decyzji, tłumacząc, że nowy system jest w stanie dużo skuteczniej rozpoznawać mniejszych uczestników ruchu, z którymi radar miał dotychczas problemy.
Następne tygodnie pokażą, czy zarzuty klientów były słuszne, a Teslę czeka kolejna akcja serwisowa.