Kierowca BMW strąbił policjantów przy przejściu dla pieszych. I przyspieszył do 103 km/h

Najnowszy komunikat policji z Zielonej Góry wręcz wiralowo rozchodzi się po internecie. Nic dziwnego - 41-letni kierowca BMW dał popis wyjątkowo nieodpowiedzialnej jazdy.

Do zatrzymania kierowcy BMW doszło w środę 2 lutego, ale policja poinformowała o tym dwa dni później, a komunikat błyskawicznie odbił się szerokim echem. W zachowanie 41-letniego mężczyzny trudno uwierzyć. Policjanci kontrolowali prędkość w miejscowości w podzielonogórskim Wilkanowie w pobliżu przejścia dla pieszych. W pewnym momencie obok umundurowanego patrolu przejechał samochód marki BMW. Jego kierowca zaczął trąbić i... gwałtownie przyspieszył.

Mijając policjantów kierujący dwukrotnie używa sygnału dźwiękowego, a następnie przyspiesza tak szybko, ze w odległości 100 metrów od patrolu ma już prędkość 103 km/h. Policjanci rejestrują tę prędkość na laserowym mierniku i ruszają radiowozem za odjeżdżającym BMW

- czytamy w oficjalnym komunikacie policji z Zielonej Góry. Zatrzymany kierowca BMW raczej się całą sprawą nie przejął, był tylko zdziwiony, że udało się zarejestrować jego prędkość. Oświadczył też, że nie zamierza przyjąć mandatu.

Zobacz wideo Olsztyn. Piesza potrącona na przejściu dla pieszych. Na szczęście nie z wielką predkością

Ta sprawa nie skończy się na mandacie

Nie wiedział jednak, że konsekwencje jego popisu będą znacznie poważniejsze. Za 103 km/h na liczniku w terenie zabudowanym zatrzymano mu prawo jazdy. Policjanci jednak nie mieli zamiaru karać go mandatem. Stwierdzili, że wykroczenie jest na tyle poważne, a do tego wykonane z pełną premedytacją, że 41-letnim mieszkańcem Żar zajmie się sąd. Ten ma możliwość wymierzenia nawet 30 000 zł kary.

Finał sprawy poznamy więc dopiero za jakiś czas. Możemy się jednak spodziewać, że nie będzie on po myśli kierowcy BMW.

Na stronie głównej gazety.pl znajdziesz więcej najświeższych informacji z kraju i ze świata

Kierowca nie musi przyjąć mandatu, a policjant go wystawić

Nowy taryfikator mandatów wszedł w życie 1 stycznia 2022 r., a dla kierowców oznacza prawdziwą rewolucję. Jedną z najważniejszych zmian, które wprowadzono w przypadku wykroczeń drogowych podwyższenie maksymalnej wysokości grzywny z 5 tys. zł do 30 tys. zł. Zwiększona została ponadto wysokość grzywny, którą nałożyć można w postępowaniu mandatowym - do 5 tys. zł, a w przypadku zbiegu wykroczeń - do 6 tys. zł.

Są sytuacje, w których funkcjonariusz może zdecydować, że zasługujemy na znacznie wyższą karę, niż ta zapisana w aktualnym taryfikatorze. W polskim prawie znajdziemy przepis, mówiący, że policja może wystąpić z wnioskiem o ukaranie, gdy:

zachodzą okoliczności przemawiające za wymierzeniem sprawcy wykroczenia surowszej grzywny, niż to jest dopuszczalne w postępowaniu mandatowym lub innego rodzaju kary albo za orzeczeniem środka karnego.

Kiedy policjant kieruje sprawę do sądu?

Nie ma tutaj jasnych wytycznych. Do sądów trafiają zwykle sprawy, w których doszło do rażącego naruszenia przepisów. Najczęściej słyszymy o:

  • Przekraczaniu prędkości w wyjątkowo trudnych warunkach.
  • Również szaleńcza jazda w terenie zabudowanym często kończy się przekazaniem sprawy do sądu. Nadmierna prędkość w mieście jest znacznie niebezpieczniejsza niż na drodze szybkiego ruchu. Zdarzają się też kierowcy, którzy nie tylko jadą szybko, ale też bardzo agresywnie, dosłownie urządzając sobie slalom między innymi autami.
  • Policja bezwzględnie karze także za wszystkie skrajnie niebezpieczne zachowania na przejściach dla pieszych. Wyprzedzanie na zebrze, wjechanie na przejście, gdy są na nim ludzie albo nie zatrzymanie się, gdy inny kierowca przepuszcza pieszych - każde takie zdarzenie może skończyć się w sądzie.
  • Podobnie jest z przystankami autobusowymi i tramwajowymi. Niestety, nie ma miesiąca, żebyśmy nie usłyszeli, że ktoś wjechał w stojących na nich ludzi. W większości przypadków dochodzi do tego z winy kierowcy.
Więcej o: