Nowa trasa S7 i nowy problem. Kierowcy nie wiedzą, jak z niej korzystać. Wielu jechało pod prąd

W sieci pojawiły się nagrania coraz większej liczby przypadków jazdy trasą S7 pod prąd. Kierowcy wjeżdżają na S7 nieprawidłowo i jezdnią w kierunku Warszawy jadą w stronę Gdańska. Policja przyjrzała się oznaczeniom i stwierdziła, że ustawione są prawidłowo.
Zobacz wideo Elbląg. Kierowca wjechał pod prąd na S7. Interweniował instruktor jazdy

Kierowcy wjeżdżają na S7 w złym kierunku na odcinku Płońsk - Napierki o długości ok. 50 km, który niedawno został udostępniony kierowcom. Na niemal całej długości jest już droga z dwoma jezdniami po dwa pasy ruchu w każdą stronę.

Kierowcy wjeżdżają na S7 pod prąd

Jak podaje serwis Płońsk w Sieci, powoławszy się na informacje od czytelników, odcinek gdzieniegdzie jest jeszcze fatalnie oznakowany, brakować ma chociażby pasów na nawierzchni (lub są one wytarte). Faktycznie, w okolicach Pawłowa (niedaleko Płońska) wciąż obowiązuje tymczasowa organizacja ruchu i to często tam kierowcy wjeżdżają na trasę w nieprawidłowy sposób.

 

Na jednym z filmów umieszczonych w sieci widzimy ciężarówkę oraz dwa samochody osobowe mknące pod prąd trasą S7. Na innym nagraniu, tym razem z kamery samochodowej (film pochodzi jeszcze z grudnia 2021 roku), widać osobówkę zmierzającą nocą prosto pod prawidłowo jadące auta.

 

To, że w okolicy węzła w Pawłowie dochodzi do przypadków jazdy pod prąd, potwierdza zresztą zarówno policja, jak i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Jak tłumaczy przedstawicielka komendy policji w Płońsku w rozmowie z portalem, do sytuacji nieprawidłowego zjazdu na trasę ekspresową dochodzi w miejscu, gdzie przebudowywany odcinek drogi przechodzi w ten już oddany po modernizacji.

Więcej o budowach dróg przeczytasz na Gazeta.pl

Okazuje się jednak, że winna wcale nie jest błędnie opisana organizacja ruchu, ale zwykła nieostrożność kierowców. GDDKiA wraz z policją wybrała się na felerny fragment S7, by zbadać sprawę. Ustaliła, że oznakowanie drogi jest prawidłowe. Urzędnicy obiecali jednak dodatkowo oznakować miejsce, aby już nie dochodziło do podobnych sytuacji.

Więcej o: