Bugatti Chiron to obecnie najszybsze seryjnie produkowane auto (prototypowy egzemplarz Chirona w wersji Super Sport rozpędził się do ponad 490 km/h), które jednocześnie jest też jednym z najbardziej luksusowych, prestiżowych i najdroższych samochodów na świecie. Idealne połączenie dla milionera zafascynowanego hipersamochodami, takiego jak Radim Passer z Czech.
Więcej motoryzacyjnych ciekawostek znajdziesz na Gazeta.pl
Passer słynie z tego, że lubi sprawdzać maksymalną prędkość swych aut, a wyczyny te publikuje na platformie YouTube. Nie powinno zatem dziwić nas, że w garażu Passera tuż obok Veyrona stoi jego następca - Chiron. Czeski milioner w przeszłości już niejednokrotnie jeździł Veyronem na niemieckie autostrady, aby w pełni legalnie sprawdzać osiągi hipersamochodu.
Teraz przyszedł czas na przetestowanie Chirona w warunkach domowych. W lipcu 2021 roku po sześcioletniej przerwie Passer ponownie wybrał się do Niemiec - na długi i prosty odcinek autostrady, gdzie nie obowiązują żadne limity prędkości. Wcześniej testował już na nim Veyrona rozpędzając się do 402 km/h.
Zaskoczenia nie ma. Seryjny egzemplarz Chirona rozpędził się jeszcze bardziej - do 414 km/h. To niewiele mniej niż maksymalna prędkość tego auta, którą Bugatti zablokowało elektronicznie na 420 km/h. Przy okazji warto zwrócić uwagę, z jak wielką ochotą Chiron nabiera prędkości pędząc już powyżej 300 km/h. Dopiero przy ok. 400 km/h auto zaczęło przyspieszać znacznie wolniej i rozpędziło się do 414 km/h, gdy wskazówka prędkościomierza nie chciała już przesunąć się dalej. Wtedy Passer zdjął nogę z gazu i delikatnie nacisnął hamulec.
Nawet jeśli macie dostęp do jednego z supersamochodów rozpędzających się do podobnych prędkości, lepiej nie powtarzajcie wyczynu czeskiego milionera lepiej nie próbować. Co prawda rozpędził się do absurdalnej wręcz prędkości na niemieckiej autostradzie i zrobił to wcześnie rano, gdy ruch był niewielki, stworzył jednak spore zagrożenie dla siebie i kilku innych kierowców, którzy znajdowali się wtedy na drodze.