Ronda w Polsce spotyka się na każdym kroku. A ich budowa zawsze motywowana jest w jeden sposób – pozwalają sprawniej łączyć wiele szlaków drogowych, a do tego okazują się bezpieczniejsze. Aspekt związany z bezpieczeństwem to jednak czysta teoria, bo w praktyce nie zawsze prowadzący wiedzą jak zachować się na skrzyżowaniu o ruchu okrężnym, a to może wyłącznie zagrażać bezpieczeństwu. Co sprawia największy problem na rondzie? Od lat trwa dyskusja dotycząca użycia kierunkowskazów. Raz na zawsze postanowił ją zamknąć ekspert – Marek Dworak, Sekretarz Małopolskiej Rady BRD i dyrektor Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Krakowie w rozmowie z dziennikarzem serwisu brd24.pl.
Marek Dworak przychyla się do stanowiska, które zająć ostatnio Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie. Wskazał on, że na rondzie z pasami bez wyznaczonych kierunków jazdy, jedynym momentem w którym kierunkowskaz jest konieczny, okazuje się zmiana pasa ruchu, ewentualnie opuszczanie skrzyżowania.
Zgodnie z art. 22 ustęp 3 ustawy prawo o ruchu drogowym na klasycznym skrzyżowaniu o ruchu okrężnym z jednym lub dwoma pasami, oznaczonym znakiem C-12 – nieskanalizowanym, bez strzałek kierunku ruchu na poszczególnych pasach ruchu – możliwy jest ruch tylko w jednym kierunku i tak dokładnie jest, bo wszyscy poruszają się wokół centralnej wyspy. Zmiana kierunku jazdy na takim skrzyżowaniu następuje dopiero w momencie wyjeżdżania ze skrzyżowania, będzie to oczywiście skręt w prawo. – powiedział Marek Dworak w rozmowie z dziennikarzami portalu brd24.pl.
Taką logikę zdają się potwierdzać kolejne argumenty. Definicja ronda to skrzyżowanie o ruchu okrężnym. Na skrzyżowaniu da się jednak wykonać wyłącznie jedną zmianę kierunku jazdy. Nie da się najpierw skręcić w lewo, a później w prawo. A jeden manewr w przypadku ronda za każdym razem będzie oznaczał skręt w prawo. Tylko prawoskręt należy też zatem sygnalizować. Czy wrzucenie lewego kierunkowskazu w czasie objeżdżania wyspy pozwala zorientować się innym kierowcom, gdzie będziemy jechać? Marek Dworak nie zgadza się z taką argumentacją.
Wyspa ogranicza widoczność i ci, którzy są na innych wlotach i tak nie wiedzą co zamierzamy zrobić, mogą nawet nie dostrzec naszego kierunkowskazu.
Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku oznakowanych rond, na których pojawiają się pasy kierunkowe. Jeżeli prowadzący zatrzyma się na pasie z namalowaną strzałką w lewo i np. oczekuje na sygnał zielony na sygnalizatorze oraz dalszą możliwość kontynuowania jazdy, powinien wrzucić kierunkowskaz lewy. W takim przypadku sygnalizowanie ma sens zdaniem Marka Dworaka.
Są wyroki sądów, są wypowiedzi ekspertów, to jednak nadal nie przemawia do wszystkich. A skutki są takie, że w Polsce cały czas funkcjonuje kilka szkół dotyczących użycia kierunkowskazów na rondzie i kursantów w całym kraju uczy się różnie. Głównie pod kątem wymogów stawianych przez ośrodki egzaminacyjne. Aby unormować tą sytuację, konieczne byłoby ujednolicenie zasad. I Marek Dworak wnioskuje o to od lat. Problemy są jednak dwa. Po pierwsze brakuje jednego stanowiska środowiska ekspertów. Po drugie brakuje woli legislacyjnej ze strony kolejnych rządów. I sprawa jest tym bardziej bulwersująca, że zdaniem Dwory skuteczne okazałoby się dopisanie już jednego zdania do ustawy.